Posted by: futrzak | 23 December 2012

Wigilia w Argentynie

W Argentynie swiąt Bożego Narodzenia nie czuć w ogole (podobnie zreszta bylo w Australii). Jakos juz mam wdrukowaną nierozłączną zależność: swieta=śnieg=krótki dzień.
Tutaj nic z tego. Dzien dlugi, niebieskie niebo i 30 st C.
Gdzieniegdzie widac stroiki i choinki z bombkami, ale raczej ich niewiele. W sklepach na szczescie nie atakuja nachalne mjuzaki kristmasowe tak jak to mialo miejsce w USA. Ludzie raczej nie zabijaja sie w sklepach o prezenty – przynajmniej ja nic takiego nie zaobserwowalam.

Argentyńczycy spedzaja wigilię z rodzina, ale inaczej niz u nas. Owszem, jest kolacja, ale z tego co wiem, nie ma jakichs specjalnych potraw, strojenia stolu etc. Najczęscie w manu powtarza sie “parilla” czyli mięso z grilla. O ile zwykle jest to wolowina, to na wigilie wjezdza na stol kurczak, czasem indyk, prosiaczek, moze tez byc jęzor wolowy (mniam!!).
Cala rodzina przed kolacja (zwykle odbywa sie ona u nestorow rodu czyli dziadkow, zjezdzaja sie dzieci ze swoimi rodzinami etc.) umawia sie co kto przyniesie. Powinno sie zabrac ze soba jedno danie i jakiegos drinka. Przed kolacja ludzie religijni ida do kosciola.

Niedzowne w manu zawsze sa: pan dulce (slodki chleb, cos w stylu slodkiego ciasta drozdzowego z bakaliami) oraz sidra czyli slodki cydr i szampan.

O polnocy wszyscy wznosza toast sidra albo szampanem, obsciskuja sie i obcalowywuja. Niezbedne sa fireworks – o ile w duzych miastach sa organizowane przez miasto, o tyle na prowincji sporo ludzi zapewnia je sobie we wlasnym zakresie :)
Po polnocy otwiera sie tez prezenty. W/g starej tradycji powinny to byc rzeczy wlasnorecznie zrobione, ale ostatnimi czasy zdaje sie, ze wiekszosc poszla na latwizne i kupuja gotowe.

Po polnocy ludzie mlodzi najczesciej “ida w miasto” i wracaja dopiero rano. Normalną rzeczą są tance w domu czy w klubach i na dyskotekach. Wyglada to tak, jakby Argentyńczycy po prostu swietowali i cieszyli sie z urodzin kogos specjalnego, panuje wiec radosny nastroj i atmosfera. Podnioslosci i uroczystej powagi nie zauwazylam :))

PS:
kochani, życzę Wam wszystkim po pierwsze zdrowia. Po drugie malo nerwow, stresu i braku klopotow. Reszta przyjdzie sama, jak sie czlowiek wyluzowany na szezlongu wyciagnie i bedzie kontemplowal cisze, spokoj i mrugajace swiatelka choinek :)


Responses

  1. Spokoju, czegoś dobrego do jedzenia i picia w miłym towarzystwie – czego chcieć więcej w te święta? ;) Niech się zatem spełni! Wszystkiego najlepszego!

  2. Wszystkiego dobrego!

  3. Wszystkiego dobrego w te święta Nina, zdrowia, spokoju i wielu okazji do radości :-)

  4. Właśnie toczyłem boje słowne z kolegą z Brazylii, któremu to brakuje tej polskiej podniosłości( pious & sanctimonius way???) i owej uroczystej powagi (smętku??).

    A mi tu w PL brakuje latynoskiego luzu i atmosfery swiętowania.

  5. Wzajemnie Nina! Bardzo to fajnie napisalas:*

  6. […] Jak cieszą się latynosi? jedzenie nie jest tak ważne (chociaz tutaj tez istnieja pewne ustalone zwyczaje o ktorych pisalam wczesniej) jak taniec i […]


Leave a comment

Categories