Posted by: futrzak | 15 April 2024

Skąd się bierze pedofilia w kościele rzymskokatolickim

Wielu ludziom wydaje się, że nadreprezentacja pedofili w tej organizacji bierze się stąd, że po prostu idą tam oni (pedofile) w nadziei na ochronę. Niestety, prawda jest znacznie bardziej skomplikowana i znacznie gorsza.
Poniższy tekst to podsumowanie dekad pracy Marie Keenan (książka Child Sexual Abuse and the Catholic Church: Gender, Power, and Organizational Culture, jakby kogoś interesowało), a cytuję za Martą Abramowicz (Irlandia wstaje z kolan).

**********
“Przemoc seksualna powstaje ze splotu czterech czynników: bycia na pozycji władzy, złości i frustracji, problemów z seksualnością oraz samotności, czyli niezaspokojonej potrzeby więzi i intymności. System Kościoła katolickiego potęguje wszystkie cztery.
Po pierwsze zapewnia władzę nad ludźmi, po drugie wymaga absolutnej podległości przełożonym, co rodzi złość i frustrację, po trzecie ma obsesję czystości, co wywołuje problemy z seksualnością, a po czwarte odcina od głębokich więzi z ludźmi.
Zakazane jest wchodzenie w związki małżeńskie, a nawet nawiązywanie indywidualnych przyjaźni, ponieważ uczuciem należy obdarzać całą wspólnotę, a nie pojedynczą osobę. Im dłużej księża muszą żyć w celibacie, odcięci od swojej seksualności, tym trudniej im jest poradzić sobie z frustracją i złością.

Niektórzy znajdują ujście dla swoich pragnień w intymnych związkach z dorosłymi. Inni przekraczają zakaz tworzenia więzi, wychodzą do świata i znajdują oparcie w przyjaźniach z ludźmi. Ale ci, którzy chcieli być księżmi doskonałymi i wierzyli we wszystko, co mówi Kościół – że zadawanie się z kobietą prowadzi do grzechu, a z mężczyzną jest objawem wewnętrznego zła – nie wytrzymywali w samotności. Dzieci były na wyciągnięcie ręki, a spędzanie z nimi czasu nie wzbudzało podejrzeń. Zwłaszcza z ministrantami. Najwięcej ofiar to właśnie oni – dorastający chłopcy w służbie ołtarza. Księża mieli nad nimi ogromną władzę, której nie dostrzegali. Wręcz przeciwnie wydawało im się, że nawiązują prawdziwe więzi, relacje, w których dzieci odwzajemniają ich uczucia i pragnienia. Ich dojrzałość była na takim poziomie, że naprawdę w to wierzyli.

O tym, że większość księży ma problemy ze sobą, bardzo dobrze wiedział Kościół. Już w latach 70 w USA na zlecenie episkopatu przeprowadzono badania, które wykazały, że trzy czwarte amerykańskich duchownych jest „całkowicie niedojrzała” – pod każdym względem. Nie umieją nawiązywać głębszych relacji, są niepewni siebie, mają niską samoświadomość, a autorytet księdza pomaga im ukrywać własne braki. Autorzy zadali w raporcie pytanie: „dlaczego, biorąc pod uwagę, że księża są starannie wybierani i nadzorowani podczas długiego okresu szkolenia, nikt z władz nie zauważył wcześniej poziomu niedorozwoju psychologicznego i nie podjął kroków, by zaradzić tej sytuacji?”. Badania te przeprowadzono po raz kolejny pod koniec lat 90. i uzyskano bardzo podobne wyniki. Większość duchownych wciąż była „całkowicie niedojrzała”.

Im bardziej księża wikłali się w relacje z dzieckiem, tym więcej usprawiedliwień przed sobą wymyślali. Czuli, że robią źle, ale mieli nadzieję, że dziecko nikomu nie powie, a sprawa nigdy nie wyjdzie na jaw. Byli tak skupieni na swojej grzeszności i kontroli nad pożądaniem, że nie zastanawiali się nad krzywdą, jaką wyrządzają innym. Regularnie chodzili do spowiedzi, a ich koledzy księża za każdym razem dawali im absolucję.
Tylko jeden z pacjentów Marie Keenan i tylko raz usłyszał w konfesjonale, że to, co robi, jest niegodziwe, i musi z tym skończyć.

W przemoc seksualną uwikłany był więc cały system kościelny.
I wciąż jest, bo podstawowe zasady jego funkcjonowania nie zmieniły się ani na jotę: Absolutna władza papieża nad biskupami, biskupów nad księżmi, przełożonych kongregacji nad zakonnikami. Obowiązkowy celibat przy pełnej świadomości związanych z jego utrzymaniem problemów. Niedopuszczanie kobiet do władzy w Kościele. Potępianie całej sfery seksualnej, w której wykorzystywanie dzieci jest tak samo grzeszne jak akt pozamałżeńskiej miłości. Wreszcie formacja księży, która nie przygotowuje ich do życia wśród ludzi.

Twierdzę, że dzieci i młodzież zostały wybrane przez uczestników moich badań do ekspresji ich seksualnych i emocjonalnych potrzeb, ponieważ wierzyli, że wszystkie drogi do dorosłych związków seksualnych oraz emocjonalnych zostały przed nimi zamknięte jako część projektu życia duchownego” – pisze w swojej książce Marie Keenan.
– „Nadużycia seksualne są nieuniknione, biorąc pod uwagę system przekonań, którego uczy Kościół katolicki i który wyznaje wielu księży.
Nie ma ludzi potworów, jest potworny system, skazujący podległe mu jednostki na samotność i bezsilność. Póki ten system się nie zmieni, przemoc będzie trwała.”


Responses

  1. Tak, dobrze by było gdyby tę książkę Marty Abramowicz czytało wiele osób. A czym dla mnie zasłużyła się?

    Skandale irlandzkie stawały się powszechnie znane od prawie 30 lat i porównywanie dwóch katolickich krajów było nieuchronne. Ale zmiana mentalności u nas jest o wiele trudniejsza. I pierwszy motyw był dla mnie oczywisty „od zawsze”. To Karol Wojtyła.

    Gdy w pierwszych (po wyjeździe) odwiedzinach Kraju, w 1996 r., mówiłem o konsekwencjach światowych osadzenia JPII w Watykanie, tylko i wyłącznie moja siostra słuchała mnie ze zrozumieniem. Pozostali liczni rozmówcy (jakie by nie były ich uprzednio potwierdzone walory umysłowe i etyczne) mieli pełną blokadę mentalną, sprowadzającą się do tego, że on jest nasz i że co on zrobił dla Polski.

    I pod tym względem niewiele się w Kraju zmieniło: póki nie odejdzie pokolenie, które zachłystywało się jego aktorstwem i które nadal uwielbia własne uczestniczenie w pielgrzymkach, mszach oraz w stawianiu pomników, póty opary jego „świętości” uniemożliwiać będą rozważne o nim rozmowy.

    A drugi motyw zrozumiałem dzięki autorce rzeczonej książki. To brytyjska tv. Mieli rację irlandzcy biskupi, że bali się tv, bo wchodziła do domów bez kościelnego przyzwolenia – a dzięki antenom chwytającym sygnał z pobliskiego, ale totalnie odmiennego świata – i używającego tego samego języka – docierała do całego irlandzkiego społeczeństwa. A bezlitośnie sprawne poczucie humoru brytyjskich mediów z lat 70-tych musiało zostawiać niezatarty ślad w umysłach młodzieży.

    Nawet w Polsce, gdzie uderzenie ścieżki dźwiękowej Monty Pythona było rozwodnione legendami czy dubbingiem, ironiczne teksty stawały się kultowe. Ale to nie to samo, co mieć w swoim języku całą gamę doskonale zrozumiałych programów, świetnej jakości artystycznej i umysłowej. Myślę, że stosowne by było tu wyobrażenie, że Wolna Europa dociera bez zagłuszania do młodych w peerelu doskonałymi audycjami robiącymi konkurencję „Matysiakom”.

    Parę milionów Polek i Polaków rozjechało się po świecie, ale nieliczne osoby wracają – i chyba nieznacznie wpływają na rozmowy o świecie przy rodzinnych stołach. Filmy Siekielskiego miały równie wybuchowy ładunek jak irlandzkie rewelacje - ale polskich powiatów i polskich parafii nie wystawia na codzienne próby powtarzany codziennie apel: „no popatrzcie w czym to żyjecie”.

  2. @andsol:

    Jest jeszcze jedna rzecz, która w Irlandii zaszła, a w Polsce w ogole tego nie było: zmiany po drugim soborze. To nie był długi czas, raptem 2-3 lata, ale w Irlandii nastapilo widoczne otwarcie sie wielu księży na ludzi, w myśl właśnie reform II soboru watykańskiego. A potem, gdy juz wybrano JPII, nagle Irlandczycy poczuli ze ktoś na nich zrzucił spowrotem żelazną klatkę posłuszeństwa, władzy i rozkazów jak mają żyć. Bardzo wielu z nich tego nie zaakceptowało, po zobaczeniu ze jednak mozna nadal byc wierzacym chrzescijaninem, a jednak zupelnie inaczej. A do Polski nic z II soboru w ogole nie dotarło, nic sie nie zmienilo ani wsród kleru ani wierni niczego sie nie dowiedzieli. Sam Wojtyła w zebraniach soborowych uczestniczył, ale nic absolutnie z tego nie przekazał hierarchii w Polsce.

  3. „dlaczego, biorąc pod uwagę, że księża są starannie wybierani i nadzorowani podczas długiego okresu szkolenia, nikt z władz nie zauważył wcześniej poziomu niedorozwoju psychologicznego i nie podjął kroków, by zaradzić tej sytuacji?”

    A jeśli to nie bug, tylko feature? A jeśli to właśnie jest pożądany stan, by mieć właśnie taką kadrę?

  4. @Krzysztof Lis:

    Tyle ze własnie zmiany soborowe, które zaczęto wprowadzać powolutku szły we wlasciwym kierunku, niestety JPII to zaprzepascil. Dzisiaj też jest sporo księży oraz świeckich, którzy postulują zniesienie celibatu i kilka innych reform (w tym tą dotyczacą antykoncepcji i aborcji), więc jakaś częśc wspólnoty zdaje sobie sprawę z problemu, tyle ze nie maja oni mocy sprawczej.

    No ale coz, nie chca sie zmienic, to skonczy sie tak jak w Europie Zachodniej, gdzie wiernych nie ma a opustoszale koscioly zamienia sie na obiekty pelniace inne, niz religijna, role.


Leave a comment

Categories