Posted by: futrzak | 8 February 2024

Co z tą inflacją w Polsce?

A zabawnie wyszło, ale zero niespodzianek, bo tak to jest jak się używa straszaka inflacji do tego, żeby ściąć do zera wszystkie świadczenia społeczne:

“Inflacja spada na łeb na szyję” – informuje biznesowa Wyborcza. Szok, niedowierzanie! To jednak nie będzie drugiej Grecji i czwartej Wenezueli? A nawet hiperinflacji?

A przecież nie zlikwidowano głównych rzekomo powodów generowania inflacji, tj. 800 plus i wzrostu płacy minimalnej.
Jak to możliwe? Libkowi pseudoekonomiści może by skrobali się w głowę, zastanawiając się, gdzie popełnili błąd, gdyby mieli choć trochę przyzwoitości. Ale pewnie za miesiąc znowu będą straszyć szóstą Grecją i osiemnastą Turcją. Jeśli ideologia nie przystaje do rzeczywistości, tym gorzej dla rzeczywistości.

A tu takie kwiatki:
– Najbardziej prawdopodobny scenariusz to spadek inflacji w styczniu do 4,3-4,5 proc., kolejny spadek w lutym i sięgnięcie przez inflację w marcu poziomu około 3 proc. Istnieje nawet prawdopodobieństwo, że inflacja w marcu obniży się do poziomu 2,5 proc, jednak sądzę, że odczyt ten będzie bliższy 3 proc. Spadek będzie wynikał z tzw. efektu bazy, jednocześnie bieżący wzrost cen pozostanie na znacznie niższym poziomie. Nowe niskie odczyty będą zastępować te znacznie wyższe z 2023 roku – mówi serwisowi Wyborcza.biz Paweł Majtkowski, analityk rynków eToro.

Może jednak coś to miało wspólnego nie tyle z 800 plus, ale tak jak pisałem i ja i paru prawdziwych ekonomistów, a nie gadających głów libkowych zwanych “ekspertami”: naszym zdaniem poziom inflacji nie był generowany głównie przez świadczenia społeczne czy wzrost płac, ale marże i szok podażowy związany z wojną w Ukrainie. A przecież libki straszyły powstaniem “spirali płacowo-cenowej”! Miało dojść do katastrofy gospodarczej, hiperinflacji, mieliśmy jeść trawę i korę z drzew. I znowu nic z tych apokaliptycznych przewidywań nie wyszło. Może więc czas zmienić “ekspertów”?”

źródło


Responses

  1. Dzień dobry :)

    Nie będzie niestety tak, jak ten Pan tam napisał.

    Ogromnym generatorem inflacji będą w tym roku 2 czynniki.

    Wystepujacy już teraz czynnik wzrostu płacy minimalnej.

    I drastyczna podwyżka cen energii, która nastąpi od lipca tego roku.

    Pomijalnym choć odczuwalnym dla Kowalskiego czynnikiem będzie też wzrost vatu na żywność.

    I dodam tylko, że nie napisałem tego jako wydumany ekonomista myśliciel, ale jako obserwator z wnętrza dużej firmy, która jest zalewana wnioskami o renegocjacje kontraktów, ze względu na place minimalna właśnie.

    Drugiego takiego rzutu wniosków spodziewam się po objawieniu przez rządzących cen prądu dla biznesu.

    Czyli pewnie już w czerwcu.

    Pozdrawiam serdecznie

    Bernard

  2. Panie Bernard, czego nie zrozumiał pan ze zdania, że MIMO podwyzki płacy minimalnej inflacja spada?

    A może zrozumiał pan ale po prostu trolluje?

  3. Inflacja spadnie. Ale jestem gotów założyć się, że w tym roku istotnie wzrośnie bezrobocie i to pomimo odpływu uchodźców / migrantów z Polski. Każda, ale to absolutnie każda znana mi firma/przedsiębiorca planuje systemowe zwolnienia, cześć już zaczęła to robić. Zdaje się że w ekonomii to zjawisko to się nazywa “wzrost wydajności pracy” ale w praktyce oznacza, że w coraz większej ilości branż firmy doszły do ściany w której zwiększenie zatrudnienia (pomimo popytu) nie zwiększa zysków, tylko je zmniejsza.

    Firmy od roku idą na przeczekanie w nadziei czy to na koniec wojny na Ukrainie czy to zalew Polski środkami z UE, które na gwałt trzeba będzie wydać. Więc na razie pracowników się trzyma, bo to mniej kosztowne rozwiązanie niż zwolnienie ich najpierw, a potem, w razie powrotu koniunktury, zatrudnienie i wyszkolenie ludzi od nowa. No i zwalniając ludzi trzeba by się pozbyć części kontraktów, teraz na granicy opłacalności ale w razie poprawy sytuacji – potencjalnie bardzo opłacalnych.

    Więc teraz się kombinuje, jak by tu zastąpić cześć pracowników, zwłaszcza tych z dołu kompetencji/pensji czymś innym. Czy to będzie “sztucznawa ynteygencja” czy jakieś maszyny, czy cokolwiek. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem

  4. @Arturro

    A właściwie o której części gospodarki mówisz:

    a) przemyśle i usługach eksportowych, czyli realnie rzeczach powiązanych z niemiecką gospodarką

    b) budowlance i okolicach, czyli rzeczach powiązanych z akcją kredytową i spekułą na mieszkaniach

    c) tym co zależy od wewnętrznego popytu bieżącej konsumpcji aka dochodów ludności

    d) inwestycjach budżetowo-unijnych

    Bo to są 4 różne rzeczy, częściowo ze sobą powiązane w ramach jednej gospodarki, ale realnie mające źródełka kasy w zupełnie innych miejscach. Zwykle to jest tak, że jedno się może walić, ale 3 pozostałe wtedy jakoś ciągną, a nawet gdzieś może być boom. Żeby wszystko naraz to chyba jeszcze kawałek do takiego problemu.

  5. @Rewolucja energetyczna

    pytania wymagające dłuższej odpowiedzi a piszę na smarkfonie z irytująca autokorektą – odpowiem więc w kilku postach.

    dotacje europejskie – sam jestem pod nie podpięty. Ponieważ poprzedni rząd robił co się dało aby pokłócić się z europejska biurokracją, ta zakręciła kurek z pieniędzmi. W efekcie nowe projekty (jeszcze) nie ruszyły, te które są kontynuowane notują duże opóźnienia w wypłatach. Z drugiej strony oczekuje się że środki zostaną odblokowane, choć już wiadomo, że nie zdąży się że wszystkim. Będzie mało czasu na wydanie tych środków, więc urzędnicy będą “rzucać” pieniędzmi w przedsiębiorców. W efekcie można oczekiwać organizacji na poziomie domu negocjowalnej miłości w trakcie pożaru…

    Nadzieja na te środki jest przyczyną dla której wielu znanych mi przedsiębiorców nie zwalnia – nie będzie czasu na rekrutację i szkolenie nowych pracowników. Jeśli jednak środki unijne pojawią się za późno, lub zostaną objęte zbyt ostrymi kryteriami, to zwolnienia ruszą. Z roku na rok biurokracja nakłada coraz większe obowiązki sprawozdawcze na odbiorców dotacji i ogranicza możliwości wydatkowania, że rentowność dotacji jest wątpliwa. Jak się poczuję bardziej śmiały to kiedyś to opiszę….

    reasumując – stara pula dotacji właśnie wygasa, a nowa jeszcze nie ruszyła. Ten rok będzie pod tym względem nieciekawy.

  6. budowlanka i nieruchomości

    Tu jest bardzo ciekawie, w stylu chińskiej klątwy ciekawie…

    budowlankę można podzielić na infrastrukturę – zależna od państwa i samorządów głównie – a obecnie od dotacji. Które właśnie wygasają a nowe jeszcze nie ruszyły. Przy tym wszystko wskazuje na to, że Tusk uwali projekt CPK, bo go osobiście nie rozumie i nie lubi. A że w Polsce wodzu decyduje o wszystkim i nikt nie ma odwagi mu powiedzieć że to bez sensu, to CPK pewnie nie będzie. Jednemu wodzowi uwidzialy się kontenerówce w Elblągu, to przekopali Mierzejewska, drugi nie wie po co jest kolej i transkontynentalne lotnisko, to CPK nie będzie.

    W mieszkaniówce niewiele zależy od realnej gospodarki a bardzo dużo od tego, czyje głosy akurat postanawiają kupić politycy. Wszyscy czekają na to jakie dopłaty do deweloperów ruszą wraz z nowym rządem. Nikt się nie cieszy, nawet deweloperzy mówią że rządy przeginają z głupotą dopłat – jest tak nienormalnie że nie są w stanie niczego zaplanować a w budowlance trzeba planować jednak kilka lat do przodu. Jak na razie z planu “bezpieczny kredyt 2%” cieszą się tylko prawnicy… @Maczeta zapoznaj się z nim, może to okazja by odświeżył dawne umiejętności? Będzie zapotrzebowanie na konsultacje w tej sprawie, choćby zdalnie…

    Budowlanka przemysłowa zasadniczo zdechła, wraz z przemysłem, idzie to co było planowane od lat lub na lata, niezależnie od koniunktury.

    W teorii w budowlance powinien być dramat i masowe zwolnienia a nie jest. I to jest dziwne. Częścią wyjaśnienia jest to, że bardzo dużą grupę robotników budowlanych w Polsce stanowili ostatnio Ukraińcy – i to właśnie Ci Ukraińcy wracali teraz masowo na Ukrainę walczyć. W ten sposób nadmierna podaż pracowników budowlanych mogła się przekierować na kopanie okopów pod Awdijiwka… Ale to nie wyjaśnia wszystkiego. Na wschodzie Polski prawie nie da się wynająć ekipy budowlanej. Z rzucanych półgębkiem komentarzy słyszę “Ukraina”. Część buduje umocnienia i instalacje militarne, co w ostatnich dniach przebija się nawet do mediów – zdaje się że jakiś minister głupszy od przeciętnej się tym pochwalił… cześć siedzi na Ukrainie i odbudowuje tam infrastrukturę – tylko ze na ten temat jest kompletna cisza w mediach i to od wielu miesięcy. Nie wierzę aby w Polsce udało się utrzyma długo takie rzeczy w tajemnicy, przy masowosci zjawiska nawet nasi “dziennikarze śledczy” musieli by to w końcu zauważyć. A tu cisza. Czyli muszę mieć dostęp do nietypowej próbki firm budowlanych – tych kilka mi znanych buduje umocnienia i drogi na Ukrainie, a reszta się przebranzowiła… Jak pisałem – jest bardzo ciekawie i niewiele z tego rozumiem

  7. Przemysł i okolice – nie rozdzielam na przemysł i usługi, bo w Polsce z jakiegoś powodu montownia telewizorów z gotowych części przy byłych z Chin to produkcja, a zakład metalowy wytaczajscy tuleje dla pobliskiej fabryki to usługa.

    zasadniczo wzięło i zdechło. Ale też nietypowo. Za mojej pamięci schemat t był zawsze taki, że najpierw rósł nawis nie zapłaconych faktur, potem zwalniał małe i średnie firmy, pół roku później zwalniał korporacje, po 3 do 6 kolejnych miesiącach małe firmy zaczynały znów zatrudniać a media głównego nurtu zaczynały zauważać problem i pisać o kryzysie.

    dzisiaj nawis nie zapłaconych faktur jest umiarkowany – dobrze nie jest ale przed kryzysami zwykle bywało dużo gorzej. Pół roku temu masowo zwalniały korporacje, zdaje się że ma zasadzie dziesiątkowania a nie jakiegoś celowego planu. Właśnie zwalniać zaczynają małe i średnie firmy – tylko planowo, bez paniki, pozbywają się pracowników o najmniejszej rentowności. W większości oznaczać to będzie ludzi na minimalnej.

    równocześnie trwa rekrutacja. Niemal wszyscy równocześnie zwalniają i rekrutują. Tylko że ta rekrutacja przypomina rekrutację do pracy w stylu przełomu tysiącleci. Konkurs piękności, wielo tygodniowe albo wręcz wielomiesieczne procesy rekrutacyjne. Szuka się specjalistów, którzy mają rozsądne wymogi finansowe. Trochę jakby sprawdzane czy w ramach dziesiatkowania w korporacjach nie zwolniono przypadkiem cennych do przejęcia pracowników.

    wyjątkowo mało zabawnie jest w branży IT i kreatywnej (chodzi o ludzi obslugujacych firmy, nie ludność). Manualny testerom, kodoklepcom i webmasterom to dosłownie współczuję. Wśród nich zwolnienia mają charakter masowy. Programiści czy devopsi mogą spać spokojnie – ale już nie mają swobody żądania podwyżek. Nie wiem czy to efekt “powrotu do normalności” po Covid – w czasie pandemii wszystko masowo przenosił się do netu, teraz wraca więc redukuje się zatrudnienie do poziomów z 2019 roku. Osobiście wątpię, bo nie widzę wycofywania się “pieniądza” z Internetu. Cześć uważa że AI jest powodem zwolnień wśród nich. Tu widzę pewna korelacja, ale mam wrażenie, że po części AI to pretekst do pozbycia się ludzi zbędnych. Przez AI obrywają też autorzy tekstów na zlecenie, fotografowie stockowi/produktówi, ludzie z infolinii, a teraz zaczyna lecieć po księgowych, muzykach, wkrótce to czeka pewnie prawników. Tyle że cześć z tych osób się może przekwalifikowac, różnie zapotrzebowanie na “specjalistów” od IT, więc powinno wyjść mniej więcej na zero. Tylko że tu też widzę telrend do uzasadniania zwolnień przez złe AI a nie chęć redukcji kosztów stałych przy niepewnym rynku.

    Ps. W poprzednim komentarzu autokorekta poprawiła mi Mierzeję Wiślaną na Mierzejewska…

    Jak będzie zainteresowanie to napisze o towarach i usługach dla ludności. Tu pozornie jest dobrze ale widzę groźne rafy

  8. @Arturro

    Zainteresowanie jest, bardzo mocne, co najmniej od jednej osoby, znaczy mnie.

    Wielce wartościowy wgląd w sytuację, dziękuję, doceniam i mam nadzieję że się doczekam kolejnego odcinka

  9. @Arturro & RE
    To już przynajmniej dwóch zainteresowanych… napradę ciekawe obserwacje i interesujący wgląd.

  10. co do konsumpcji tez jest ciekawie, przynajmniej dla mnie zapowiada się to dobrze. W ciągu poprzedniego roku zainteresowanie firm (sklepów, punktów usługowych) zwiększeniem sprzedaży przez Internet było niskie. Kto się w czasie pandemii tam ustawił to kontynuował, reszta nie albo nie umiała, albo, co częściej, postanowiła sobie odpuścić duże koszta (mocny wzrost konkurencji w necie) i sprzedawać tylko w świecie materialnym. Nie starali się zwiększać sprzedaży bo klient był – często powyżej ich możliwości przeróbki. A że ze względu na ceny energii, ceny wynajmu i wzrost płacy minimalnej rozbudowa fizycznie sklepu/punktu usługowego była bardzo kosztowna, to wzrost wolumenu sprzedaży bardzo łatwo mógł się przełożyć na stratę, zamiast na zysk. Ba z powodu wzrostu tych 3 elementów (ale głównie energii – reszta tylko dobiła), sklepy/punkty usługowe zaczęły się zamykać. Teraz w miastach, także małych, jest relatywnie dużo wolnych lokali na wynajem – ale ceny są takie, że mało odważnych do otwierania. Okoliczna konkurencja jest tym zadowolona, bo to więcej klientów dla nich.

    Dosłownie od początku roku coś się w tej branży zmieniło. Zaczynają zatrudniać, ale niemal wyłącznie sprzedawców. Zaczynają szukać reklamy w Internecie. Bez paniki, jest w dziale konsumpcja jeszcze dobrze, ale widać spadek sprzedaży, który firmy chcą sobie skompensować przez marketing i reklamę. Normalnie to powinien być świetny prognostyk, bo oznacza wzrosty. Tylko że ja to odbieram jako przygotowania na pogorszenie sytuacji i wyprzedzającą próbę ratowania siebie/sprzedaży. To dobrze, przynajmniej dla mnie, pojawiają się nowi klienci dla mojej firmy :). Gospodarczo to jednak nie jest już tak różowo.

    Podsumowanie:

    Po pierwsze primo (cytując klasyka) – mam dostęp tylko do wycinka firm, głównie południe i wschód Polski. W nich przeważają małe i średnie firmy, z korpo mam wieści od ludzi w nich pracujących. Za to mam dostęp do różnych ciekawych serwisów agregujących dane – nie mogę napisać jakich, bo tajemnica, ale ogólnie powiem że mam dobry dostęp do realnych danych o szukających pracy, nastrojach w największych korporacjach IT (bez Amazona), wykorzystaniu magazynów, a nawet taki “detal” jak zapotrzebowanie na implanty zębów. Mam z czego zbierać informacje.

    Po drugie primo – to nie są twarde analizy, tylko częściowo mam twarde dane, cześć to są pogłoski i sugestie tylko. Ale składają mi się w jedną i wyraźną całość. Nie zmienia to faktu, że mogę się całkowicie mylić – więc proszę nie inwestować na giełdzie na bazie moich wypocin :)

    Po trzecie tertio - zwykle potrafiłem przewidzieć początek kryzysu w wybranych branżach oraz ich koniec, mniej więcej z półrocznym wyprzedzeniem. Covida nie przewidziałem (a raczej lockdownow nie przewidziałem). Teraz widzę ze coś się dzieje ale tak naprawdę nie wiem co się wydarzy.

    Reasumując:

    Przemysł jest w trakcie zwolnień, ale pomijając kilka branż nie jest to masowe. To ścięcie kosztów stałych (czyli mniej wartościowych pracowników, biur i oddziałów), przy równoczesnym poszukiwaniu wysoko wykwalifikowanych pracowników. Tak jakby się spodziewali że najbliższy rok będzie zły, ale na zapasach wytrwają, bo za rok może się wszystko zdarzyć, w razie boomu szybko ruszyć z ekspansją, w razie bessy już się pozbyliśmy najdłuższych do pozbycia zbędnych elementów.

    Dotacje i podobne – tu jest dramat, Stare plany dofinansowań się skończyły, a nowych jeszcze nie ma. Brak masowych zwolnień, bo firmy liczą, że jak pojawią się nowe dofinansowania, to urzędnicy będą brać każdego i każdy projekt jak leci, byle by zdążyć wykorzystać nową pule (jesteśmy już 3 lata w plecy w stosunku do reszty Europy). Parp przygotowuje już konkursy na projekty z dofinansowań, których jeszcze nie dostaliśmy. Jeśli dofinansowań nie dostaniemy – będzie prawdziwy dramat. Tak czy siak w tym roku będzie źle, bo nie ma możliwości płynnego przejścia z jednych projektów na drugie, pół roku do roku przerwy zaboli - mało którą firmę stać, by przez kilkanaście miesięcy wypłacać pensje bez roboty. Tu raczej nie oznacza to wielkiego bezrobocia, większość ludzi siedzących w dofinansowaniach ma w standardzie po 2-3 (ale znam takich co i 20+) firmy czy prace i przeskakuje z jednej do drugiej. Będzie za to spadek w rozporządzalnym przychodzie u ludzi z tych branż.

    Budowlanka – mieszkaniowa zależy od pomysłów polityków, nikt nic nie wie, czeski film. Przemysłowa i infrastrukturalna powinna się zwijać a żyje – prawdopodobnie przez zlecenia od wojska i być może (to pogłoska tylko), rzuceniem polskich firm budowlanych na odbudowę zachodniej Ukrainy. Jeśli to prawda, to kolejny przyczynek do moich przypuszczeń, że Zełeński porzuci południową i wschodnią Ukrainę aby odbudować kraj na zachodzie i w centrum.

    Mur Kosiniaka-Kamysza może kiedyż będzie fajnym zabytkiem, ale gospodarki nie poprawi (z drugiej strony dobrze że budują, bo lepiej to mieć jeśli sąsiadowi odwali, niż zostać z opuszczonymi spodniami). Wydatki militarne to nie jest trwała ścieżka wzrostu. Jak ruszy CPK, to te firmy łatwo się przerzucą na budowanie kolei i dróg, więc będzie dobrze. Jak Tusk to uwali z powodu swoich fobii, to będzie źle

    Konsumpcja przez ludność – teraz jest dobrze, można nawet mówić o wzroście, ale w firmach widać niepokój i szukanie rozwiązań na widmo spadków. Dodajmy do tego ze w połowie roku równocześnie czeka nas podwyżka cen energii (spadną rozporządzalne dochody ludności) oraz pensji minimalnej – to będzie właśnie ten moment, w którym zobaczymy gwałtowny wzrost bezrobocia. Koalicja rządząca może nie dotrwać do końca roku…

    Dodajmy do tego coraz powszechniejsze systemy “AI”, wiele firm już wdrożyło, a reszta szuka, jak za pomocą tych narzędzi zredukować zatrudnienie. I to bardzo ważne – na zewnątrz się mówi o lepszej odpowiedzi na potrzeby klienta i taki tam bełkot marketingowy. Wewnątrz jest niemal bez wyjątku jedno kryterium – jak wdrożyć AI aby móc zredukować zatrudnienie. Tak podejrzewam, że z końcem tego roku powszechnie wejdą takie rozwiązania, które na znaczną redukcję zatrudnia pozwolą. Zwłaszcza wśród tak zwanej inteligencji – czyli ludzi z wykształceniem nietechnicznym, bez zdolności analitycznych czy kreatywności. Pracowników, których po angielsku nazywa się chyba “clerk”. Nawet w szczęśliwej wizji (ruszą dotacje, wielkie projekty infrastrukturalne, będzie tania energia itp.) to rynek pracownika nie powróci. W wersji pesymistycznej zobaczymy bezrobocie na poziomie Grecji czy Hiszpanii…

  11. Co do tego kawałka, bo to moja branża:

    Dodajmy do tego coraz powszechniejsze systemy “AI”, wiele firm już wdrożyło, a reszta szuka, jak za pomocą tych narzędzi zredukować zatrudnienie. I to bardzo ważne – na zewnątrz się mówi o lepszej odpowiedzi na potrzeby klienta i taki tam bełkot marketingowy. Wewnątrz jest niemal bez wyjątku jedno kryterium – jak wdrożyć AI aby móc zredukować zatrudnienie”

    —– to co już jest wdrażane to zastępowanie ludzkich grafików i content creators przez Large Language Models typu ChatGPT.

    W wypadku grafiki jest to trywialne, wystarczy ze osoba mająca zerowe doświadczenie w czymkolwiek wykupi miesięczny abonament dostępu do Midjourney lub podobnego rozwiązania a potem nauczy się wpisywać sensowne prompty po angielsku. Zanim wszystkie spory, które powstały wokół oskarżania o IP violations znajda miejsce w sądzie, minie ładnych parę lat, przez ktore mozna pokorzystać płacąc kilkadziesiąt dolarów miesięcznie, zamiast pensji pracownikowi, niewątpliwie wychodzi taniej. Podobnie jest z jakimś szajsowym contentem na potrzeby marketingu i podobnych – dopóki miesięczna subskrypcja tańsza niż student na zleceniu, to szafa gra. Z tych rozwiązań korzystają juz w Polsce wydawnictwa, serwisy internetowe i media.

    Jeśli chodzi o rozwiązania AI redukujące klepaczy kodu, to troche inna kwestia. W firmach w USA co bardziej kumaci programiści już od jakiegoś czasu uzywają rozwiązań typu Copilot (microsoftowy $30/seat/month, Github Copilot $20/seat/month dla corpo, dla indywidualnych osób 5 dolarow za miesiąc), one bardzo przyspieszają pracę, ale mają swoje limity:

    • nie kazda corpo pozwala, bo jest kwestia security and internal data breach jesli do third party AI uzyjesz zastrzezonych wewnętrznych danych;
    • etap nakarmienia AI swoimi wlasnymi danymi, posadzenia tego np. w chmurze Amazona (maja swoje barebones do tego np “bedrock” ktore trzeba samemu wytrenowac) a potem “training” jest kosztowny, ale za to secure. Wątpie zeby średnie firmy polskie oraz takie zarządzane przez Januszy sie za to zabrały, jesli osoba decyzyjna nie ma pojęcia o temacie, to odbije się od ceny i nie będzie sluchać rad profesjonalistów o długofalowych korzysciach. Bo Januszom sie wydaje ze oni zrobią pstryk, a AI bedzie od tego pstryku dzialac, a to sie nie da tak;
    • nawet rozwiazanie typu Copilot wymaga ludzkiej osoby, bo co prawda pracę na rzeczach bardzo standardowych (fyfnasta web aplikacja ze standardowym interfejsem i modułami podpięta pod standardowa bazę danych) przyspiesza ogromnie, ale nadal często wypluwa bzdury oraz, oczywiscie nie potrafi wymyślać nowych algorytmów i debugować (chociaz znow przyspiesza pchając ci przed oczy ileś-tam rozwiązan, ktorych sam se nie musisz googlać czy szukac na stack overflow).

    Podsumowując: to wszystko nie takie proste, juz widać piękne fakapy wychodzące do szerokiej publiki a wynikajace z tego, ze ludzie uzywajacy LLMów w Polsce nie wiedzą co mają w rękach, ale to nie ma znaczenia, bo na dłuzszą metę nikt przytomny nie mial wątpliwosci, ze AI będzie sluzyc do wywalania ludzi z lepiej płatnych zawodów (te gorzej płatne a gdzie obecnośc ludzi nie jest wymagana – w retail i magazynach amazona nadal jest – zostala juz dawno zastapiona automatami).

  12. a tak on the side note to chcialam powiedziec ze nowy edytor komentarzy, ktory jest oparty na blocks i pchany przez wordpressa (ja jako admin nie mam nad tym kontroli) doprowadza mnie do szału i jest do dupy, wot i se ktoś podjął cudowną decyzję uszcześliwiania na siłę.

  13. @futrzak
    A kojarzysz jak wyglądają zastosowania AI w Controllingu?

    Bo ostatnio coś nasi ludzie z działu finansów chodzą ostro zbulwersowani, ale nie puszczają pary z ust co tam im w kwestii AI powiedziano.

  14. @PawelW:

    Jaki konkretnie “Controlling” masz na myśli? Jakiś kontekst?

  15. Bo jeśli generalnie chodzi ci o robienie najrozniejszych forecasts i analizy danych w korporacjach, wykorzystywanych do projekcji przyszlych zysków/strat i podobnych, to juz dzis wiadomo ze AI jest tutaj lepsza od ludzi.

  16. tu masz takie ogólne cos-tam w temacie, po niemiecku https://rsw.beck.de/zeitschriften/controlling

  17. @arturo

    Taka refleksja- może ci “zaginieni” budowlańcy siedzą nie na Ukrainie, a w państwach nadbałtyckich? Na Ukrainie ludzie są, sprzęt w miarę też, ci co mogą być z Polski aż tak wielkiej różnicy nie robią. Za to linia umocnień, która z dnia na dzień wydaje się coraz bardziej potrzebna jest nieco poza realnym potencjałem tych państwek. A wydaje się że prace posuwają się szybko i sprawnie. Tak jakby w magiczny sposób przybyło tam koparek, betoniarek i ich obsługi. Ale nie za dużo nie wiem, chyba nikt nie wie

  18. @Maczeta – jak pisałem, z budowlanką nic mi się nie zgadza, powinien być placz i zgrzytanie zębów a bezrobocia nie ma. Coś, gdzieś, po cichu lecz intensywnie budują. Nie wiem gdzie, nie wiem dla kogo, może u Baltow, moze w Suwałkach (ale znajomi z tego terenu nic nie zgłaszają), a moze jednak pod Lwowem. Ukraincy swoje firmy wysyłają raczej w okolice frontu i do zajęć bezpośrednio zwiazanych z walką. Sprzetu i ludzi mają dużo, ale i tak nie ma szans na to by starczyło na wszystko. A na zachodnią Ukraine przeprowadziło sie kilka milionów ludzi z poludnia i wschodu. Dla nich pilnie trzeba zbudować w zasadzie wszystko. Ale to tylko moje gdybanie.

    @futrzak – a moja żona się cieszy z AI choć niby “konkurencja”. Używa tych narzędzi aby ułatwić sobie pracę i zwiększyć wydajność. Do napisania sensownego prompta to jednakże trzeba wiedzieć co sie chce osiągnąć i potrafić to sprawdzić. Przypadkowy czlowiek coś wypluje z AI, ale ma szanse ro być dobre tylko przypadkiem. W jej pracy, przynajmniej w czesci zadań , wygodniej jest zlecic cos ChatGT, Dalle czy Fireflay (na to ostatnie narzeka że tępe – ale używa bo jej szybciej stworzyc tak grafikę, niz znaleźć w bazie jej wlasne zdjecie i je obrobić!), niż zlecic zadanie podwykonawcy, poczekac na wykonanie i sprawdzić. Jest szybciej i wygodniej, ma mniej pracy! A z mojego punktu widzenia jest taniej – nie płacę podwykonawcy i nie mam problemu niedotrzymanych terminów czy prób oszustw (np plagiatów).

    Dobrzy w swoje pracy AI sie nie muszą bac, po prostu ogarniają je jako jeszcze jedno narzędzie. rośnie wydajność. Ale mnóstwo ludzi dowiaduje sie nie ze ich realne zdolności są gorsze niż niemal darmowego robota. Spec dzięki AI wykona pracę kilku takich średniaków.

  19. @futrzak

    Nie, nic specyficznego nie miałem na myśli. Dzięki, za to co podrzuciłaś.
    i P.S. chyba mój jeden komentarz pod innym wpisem wpadł w spamołap

    @Arturro 

    Też mam podejście, że jak się w końcu pojawi jakieś rozwiązanie AI dla mojej branży, to będzie to tylko kolejne narzędzie wspierające moją codzienną pracę. I czekam na to jak na zbawienie.

    Np. teraz mocno testujemy MBSE… i naprawdę, przydałaby się jakaś AI, któraby żmudną robotę w tym ujęła.

    Poza tym, to ciekawe, że w budowlance coś się dzieje… zaiste, ciekawe.

  20. @Arturo:

    “Dobrzy w swoje pracy AI sie nie muszą bac, po prostu ogarniają je jako jeszcze jedno narzędzie. rośnie wydajność”

    —- to jest stan na dziś i trochę takie pocieszanie się. Owszem, im branza bardziej skomplikowana i/albo twórcza, to najlepsi bedą wykorzystywac AI jako narzędzie, słabsi odpadną. Tylko ze wiesz, machine learning to nadal jest learning i ci najlepsi poprzez używanie AI dokonują jej ciągłych ulepszeń. To widać pięknie na rozwiązaniach do grafiki udostępnionych publicznie, typu Midjourney. Jeszcze poltora roku temu to było prymitywne i tępe, a dziś przy okazji szukania bardzo konkretnej rzeczy aż szczęka mi opadła na to, co potrafi. Podobnie transformix.eu

    Oczywiscie, caly czas zostanie nisza dla “prawdziwych” artystów, którzy nie działają w świecie digital tylko malują na płotnie, rzeżbią w drewnie czy glinie etc – ale to bedzie na tyle niszowe, że zejdzie do poziomu hobby, a utrzymywać się trzeba będzie z czegoś innego, bo rachunków zapłacić się nie da. Ci wszyscy ludzie spadną do poziomu prekariatu.

    Co do promptów: w wypadku grafiki licza się one znacznie mniej, niż w np. programowaniu (gdzie faktycznie trzeba wiedzieć, co się robi, tutaj poziom klepacza kodu nie starcza) i zwykly czlowiek z ulicy jest sobie w stanie z tym poradzic bardzo szybko.

    @PawelW:

    post w istocie wpadl do spamu, wyciagnelam, odpowiem pozniej.

  21. @futrzak

    AI nie zastąpi całkowicie ludzi (zakładam machine learning, a nie samoświadomą inteligencję – jak coś takiego powstanie, to może się okazać, że wszyscy ludzie są zbędni), tak jak mechanizacja, robotyzacja itp. nie zastąpiła nigdy wszystkich ludzi. To jak przy obrabiarkach mechanicznych (takie moje nowe hobby, ale dobrze znane – więc używam jako przykład). Kiedyś obsługa tokarki to był obowiązkowy przedmiot w szkole, coś jak obsługa komputerów dzisiaj. Tokarz manualny to był wykwalifikowany robotnik/rzemeślnik potrzebny w praktycznie każdym zakładzie czy warsztacie. W latach 90tych jak likwidowano szkolnictwo techniczne i zawodowe w Polsce, to tokarki ze szkół w zasadzie rozdawano za darmo, ale to na inną opowieść. Tokarzy było dużo, bo potrzebowano ich dużo. Obrabiarki CNC to zmieniły – pracę kilku wykwalifikowanych tokarzy może wykonać jeden robotnik przyuczony do wkładania pręta do maszyny, bez wkładania równocześnie w maszynę własnej kończyny (to dosłowny opis wymagań w znanym mi zakładzie motoryzacyjnym). Taki robotnik “od pręta” będzie miał pracę tak długo, jak długo będzie tańszy niż zrobienie robotycznego ramienia, które ten pręt też może podawać. Równocześnie do obsługi tokarek CNC potrzeba automatyków, programistów oraz tokarza/projektanta CAD/programisty który potrafi zaprojektować i zaprogramować co ta tokarka ma zrobić i po co. To ostatnie, a raczej praca takiego specjalisty jest tak droga, że dla produkcji jednostkowej dalej się opłaca postawić tokarza manualnego przed tokarką manualną. W Polsce teraz z tymi ostatnimi jest coraz większy problem, bo przestano ich kształcić… Czyli zamiast 100 wykwalifikowanych tokarzy manualnych potrzebujemy 10 “wkładaczy prętów”, 5 automatyków, 5 tokarzy-programistów i kilku tokarzy manualnych/rzemieślników.

    To samo jest z fotografami czy grafikami. Te super realistyczne efekty osiągają nie przypadkowe osoby, ale fotografowie/graficy z wyobraźnią i zmysłem estetycznym – nie każdy grafik/fotograf ma takie umiejętności (a powiedział bym, że nawet mniejszość – większość była ludźmi przyuczonymi do technicznej obsługi aparatu/programu graficznego umiejących co najwyżej strzelać podobne do siebie fotki/grafiki ze sztancy). Tyle że fotografów/grafików artystów nie potrzeba wielu - w większości wypadków nie potrzeba zdjęć o wartości artystycznej, tylko fotki ilustracyjnej/pamiątkowej o wystarczająco dobrej jakości. Większość odbiorców nie ma ani wyrobionego smaku artystycznego by rozpoznać co jest dobre a co nie, ani technicznych możliwości by to zaobserwować. Przeglądając na komórce ciężko odróżnić dobre technicznie zdjęcie od sweet foci zrobionej komórką, większość odbiorców woli przegiętą obróbkę zdjęcia czy to filtrami instagrama czy to filtrami wbudowanymi w smartfona, niż poprawnie wywołane zdjęcie programem graficznym. Zenek ma więcej słuchaczy niż Kilar…

    Teraz zamiast 100 fotografów (oraz ich sprzętu, modeli itp.) będzie potrzeba 10 promterów potrafiących wygenerować z AI coś, co będzie wystarczająco dobra grafiką dla typowego odbiorcy, 2-3 programistów od AI, 5 grafików generujących z AI obrazy wysokiej jakości i 5 fotografów-artystów.

  22. Zgadzam się, że AI oparte o machine learning nie zastąpi całkowicie ludzi.

    Natomiast:

    “Te super realistyczne efekty osiągają nie przypadkowe osoby, ale fotografowie/graficy z wyobraźnią i zmysłem estetycznym”

    Nigdy zawodowo jako grafik nie pracowałam, natomiast grafiką digitalną jako hobby zajmuję się od ponad 2 dekad (pamiętam jak bardzo prymitywne kiedys były photoshop and illustrator…) i nie mam najmniejszego problemu z osiągnięciem bardzo dobrych efektów w płatnych wersjach Midjourney (i podobnych) oraz odróżnieniem grafiki robionej przez człowieka versus AI. Wspominam o tym zeby podkreslić, ze AI do grafiki to bardziej teraz będzie narzędzie konceptualne, wymagające przede wszystkim “dobrego oka”, podstaw kompozycji ale też znajomości historii sztuki i kultury w kontekście sfery anglojęzycznej i doskonałej znajomości tego języka. Ten, kto opanował google-fu (sztukę błyskawicznego znajdowania potrzebnych informacji via google search a nastepnie odsiewania spamu i bredni) będzie mistrzem w generowaniu promptów na hurtowe zapotrzebowanie przeciętnych ilustracji do serwisow online. A to jest umiejętnosc ktorej przecietny artysta (poza nielicznymi siedzacymi w digital media od lat) nie potrafi.

    Stąd moj wniosek, ze “prawdziwi artysci” dzis zyjący ze swoich artystycznych umiejetnosci będą musieli sobie znalezc inne zrodlo na opłacernie rachunków.

  23. @Arturro

    Dzielisz się może jeszcze swoimi przemyśleniami/analizami na jakim Twitterze/LinkedIn albo innym kanale?

    Chętnie bym Ciebie „zaprenumerował” ;-)

  24. Z ciekawostek – kilka dni temu pojawił się na gazeta.pl z “opracowaniem” analiz bankowych co do zeszłego kwartału i z których wynikało mniej więcej to samo, co pisałem powyżej – produkcja przemysłowa poniżej oczekiwań analityków, inwestycje poniżej oczekiwań analityków, budowlanka poniżej oczekiwań itp. powyżej była tylko sprzedaż detaliczna – z czego się głupio cieszyli, bo ewidentnie nie zrozumieli co jest przyczyną wzrostu sprzedaży detalicznej… Teraz co głupsi analitycy się cieszą wyhamowaniem wzrostu inflacji, głównie dzięki zatrzymaniu wzrostu lub wręcz spadkowi cen producenckich, co mądrzejsi się tym bardzo martwią. Nie wiem czy się cieszyć, że dobrze przewiduję najbliższą rzeczywistość gospodarczą, czy się martwić tym co widzę. Czuję się jak MaczetaOckchama patrzący na temperatury wody na Pacyfiku…

    Ale jest promyczek nadziei, ponoć już już za rogiem odblokowanie środków unijnych dla Polski. 600mld zł w przyszłym roku może nas uratować, a przynajmniej zmniejszyć skalę kryzysu. Przynajmniej część przedsiębiorców zaciśnie zęby i w nadziei na tę kasę przytrzyma pracowników. Bo to co pisałem o braku zatorów płatniczych to już nie aktualne. Do mnie dotarło, a jak się poskarżyłem zaprzyjaźnionemu bankierowi (niski szczebel, ale dostęp do informacji ma), to zostałem uświadomiony, że w bankach zatory płatnicze od grudnia są bardzo widoczne… To jest moment kiedy się zaczyna panicznie zwalniać, nawet w dochodowych przedsiębiorstwach, aby nie zostać z długami (za które osobiście odpowiada zarząd – to chyba był przepis aby pracodawcy nie unikali płacenia za podatki i pracę, a wyszło jak zawsze…)

    @futrzak

    Prawdziwi artyści, z bardzo nielicznymi wyjątkami, muszą się utrzymywać z czegoś innego niż ich artystyczne zajęcie. Piszę o ludziach, którzy wiedzą po co się “coś” robi, dlaczego to tak dziala lub nie. Takich ludzi jest mało, zawsze znajdą pracę, i póki AI nie zacznie być świadome, to trudno ich będzie zastąpić. Obecne programy oparte o uczenie maszynowe są w stanie zastąpić, i zastępują, średni szczebel pracowników – którzy są wyszkoleni w wykonywaniu nawet skomplikowanych i wymagających wiedzy rzeczy, ale mocno odtwórczych, o niskim poziomie kreatywności. Nazwę to kreatywnością odtwórczą – żonę mam z wykształceniem artystycznym (3 fakultety i z 7 szkoleń zawodowych, chyba jest uzależniona od zdobywania wykształcenia :P ), pokazywała mi jak uczy się “kreatywności” i jak wiele elementów które wydawały mi się twórcze i kreatywne to tak naprawdę algorytm i składanie z elementów które już były. Z drugiej strony sam co jakiś czas szkolę ludzi z analityki i uczę ich “myśleć analitycznie”. Też algorytm i kompletnie odtwórcza robota. Nic dziwnego że programy są w tym lepsze, bo mogą algorytm przelecieć szybciej, nie męczą się i mają większą bazę danych….

    BTW, taki apel do futrzak i maczety – zlinkujcie proszę swoje blogi wzajemnie, jak trafię na jeden z Waszych blogów, to na kolejny muszę przejść wpisując adres “z palca”…

    @PawelW – nie udzielam się w mediach społecznościowych, poza komentarzami na kilku blogach, jak ten, czy forach (z zasady “technicznych”). No, raz na kwartał (czyli co 3 lata) zamieszczam jakiś post na facebooku. Może się w końcu na FB pochwalę ze mam córkę, ma już 3.5 roku :P

    Prowadziłem kiedyś blog o budowie domu jednorodzinnego, ale zderzenie z rzeczywistością (covid, wojna za granicą), przeryło moje plany w tym zakresie, zwłaszcza finanse, i budowa domu została przesunięta na przyszłość. A z racji wieku i stanu zdrowia szybko zbliża się termin, kiedy sił na budowę domu już na pewno nie będzie. Na żonę tego nie zrzucę, choć to Ona jest inżynierem w naszym związku.

  25. @Arturro:

    “w bankach zatory płatnicze od grudnia są bardzo widoczne… To jest moment kiedy się zaczyna panicznie zwalniać, nawet w dochodowych przedsiębiorstwach, aby nie zostać z długami (za które osobiście odpowiada zarząd”

    —- z tym sie nie moge zgodzic. W 2008 roku o ile mi wiadomo zarządy banków (poza JEDYNA Islandią) za nic nie odpowiedziały, banki dostały potężne dofinansowanie z pieniędzy podatnikow a następnie po jakims czasie CEO i board members pobrali sobie premie ufundowane z pieniędzy podatników. Podobnie było z Freddie Mac, Fannie Mae i wieloma innymi korporacjami.

    Nie, zarząd korporacji za nic nie odpowiada, natomiast owszem ludzi się zwalnia masowo. C-suits, nawet jeśli zostaną zwolnieni, to dostają golden parachute w postaci milionów dolarów.

    Więc ja na prawdę nie wiem skąd ci się wziął ten mit o “dlugach za które odpowiada zarząd”.

    “Zarząd” osobiście odpowiada za długi tylko jeśli firma jest działalnością gospodarczą, bo już przy spółce z o. o nie, o komandytowej nie mówiąc.

  26. @futrzak

    Zarząd społek kapitalowych odpowiada za bardzo ograniczony zestaw długów. Nie odpowiada za takie długi jakie miały banki. Ale odpowiada za długi podatkowe oraz inne daniny publiczne, czasami za wypłatę pensji pracownikom etatowym i w kilku innych przypadkach. Za to że kontrachent, klient, depozytariusz nie dostali należnych im pieniędzy nie odpowiada (przeważnie). Dlatego najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla zarządu jest zwolnienie pracowników etatowych (odpowiada za zus i pit) jak tylko pojawiają się rafy na horyzoncie. To radykalnie zmniejsza ryzyko osobiste zarządu.

    BTW – nie porównuj prezesa spółki takiej jak moja – zatrudniającego kilka, kilkanaście osób z prezesem banku, któremu czapkuje premier. Odpowiedzialność takich ludzi jest różna, bo jeden ma “dupochrony”, kontakty i sztaby prawników, a drugi siebie i co najwyżej – rodzinę.

  27. @Arturro:

    Ale odpowiada za długi podatkowe oraz inne daniny publiczne, czasami za wypłatę pensji pracownikom etatowym i w kilku innych przypadkach.”

    —- to “odpowiada” to jest chyba tylko teoria, bo w praktyce to jest w Polsce sporo firm, ktore notorycznie nie wypłacaja naleznych pensji, mają długi i jakoś nikt nie siedzi.

  28. @Arturro

    Czuję się jak MaczetaOckchama patrzący na temperatury wody na Pacyfiku…

    Cóż… niełatwo jest być cursed with knowledge.

    nie udzielam się w mediach społecznościowych, poza komentarzami na kilku blogach, jak ten, czy forach (z zasady “technicznych”).
    A szkoda. Zawsze bardzo ceniłem Twoje komentarze. Zawsze są rzeczowe i wnoszą sporo użytecznych informacji oraz argumentów do dyskusji.

    A z racji wieku i stanu zdrowia szybko zbliża się termin, kiedy sił na budowę domu już na pewno nie będzie. Na żonę tego nie zrzucę, choć to Ona jest inżynierem w naszym związku.

    Jeżeli się chce być jakoś w życiu mobilnym, wtedy własny dom staje się przereklamowaną sprawą.

    Ja na przykład prawie całą rodzinę mam na ścianie wschodniej, w wioskach oddalonych po 10-30 km od granicy.
    Jak wojna wybuchła to dostałem niezłego stresa i zacząłem szukać jakichś opcji dla przebazowania rodziny tu, gdzie obecnie mieszkam.
    Dla mnie już samo pojawienie się na naszej granicy wojsk kacapskich będzie impulsem wystarczającym, aby rodzince zaaplikować terapię profilaktyczną polegającą na ewakuacji w bezpieczniejsze rejony…
    Po Buczy i po tym, co widać na naszej granicy z Białorusią lub kacapskiej z Finlandią, nie mam już żadnych najmniejszych złudzeń odnośnie tego, co się będzie dziać.

    Ale jeżeli okolica jest bezpieczna, rodzina w okolicy dobrze zakorzeniona i ma się sporo przyjaciół, żródło zarobkowania też tam jest… to tak, wtedy dom ma sens.

  29. Kiedy czytam o “libkach” to już wiem z kim mam do czynienia.
    50% spadek wartości waluty w kilka lat, ale to “libki się pomyliły”. Jest super.

    Transfery, 800+, 14 emerytury sa bez znaczenia, prawda? ;)

    Zaraz was ta prawda mocno kopnie w dupę.

  30. @max666:

    Ojojoj no jak nas skopała, ojojoj. Tylko ze nie:

    inflacja styczeń 2024: 3.9%

    Inflacja luty 2024: 2.8%

    To jak, kogo i co kopie w dupę?


Leave a comment

Categories