Tenże tweet wywołał dość duże poruszenie w anglojęzycznych kręgach Internetu:
Jeden aspekt omówił już Galejew, ja zwrócę uwagę na coś innego.
Otóż. Najwyraźniej ogromną częścią? Przyczyną? Zachętą? dla taliban fighters był ich styl życia. Mieli dość duża swobodę, mogli sami wybierać gdzie poszaleć na koniach, gdzie się zatrzymać, gdzie zdobywać żarcie. Jak mieli ochotę, to walczyli, jak nie to nie.
Ich tryb życia nie różnił się za bardzo od tego, co przez wieki robiły koczownicze plemiona mieszkające na tych terenach.
Tymczasem… po przejęciu władzy przez Taliban sytuacja uległa drastycznej zmianie. Nagle okazało się, że wolność znikła, pojawiły się obowiązki i upierdliwości dnia, które są czyms oczywistym dla zwykłych ludzi, mieszkających w miastach i zyjących z pracy zarobkowej.
Nagle do “wojowników” dotarła upiorność ograniczen, które sami zaprowadzili.
A przecież to tylko malutki kawałek – nigdy nie odczują na sobie jarzma i horroru, który zgotowali połowie populacji Afganistanu, zabierając im możliwość normalnej edukacji, pracy, swobodnego poruszania się, uprawiania sportu, jazdy na rowerze, decydowania o własnym ubiorze, tym czy i kiedy wejść w związek małżenski, tym czy mieć potomstwo czy nie.
Taliban uczynił z połowy populacji kraju niewolników, ale świat uznał to za OK, bo zwycięzców nie rozlicza się z żadnych zbrodni i porządków, jakie zaprowadzają we własnym kraju.
Taliban nie widzi problemu ze zrobienia z połowy populacji kraju niewoników, bo to tradycja przecież, a im samym to nie przeszkadza – ba, mało tego – bardzo im się to podoba, w końcu niewolnicy wykonują najbardziej upierdliwe, brudne i pogardzane prace, niezbędne jednak do podtrzymania istnienia społeczenstwa.
Jaki stąd wniosek? Niewolnictwo dalej będzie kwitło w pełnym świetle dnia, dopóki:
– nie stanie się w jakiś sposób nieopłacalne dla rzadzących
– dopóki sami niewolnicy nie zbuntują się w skuteczny sposób
Przy czym ta druga możliwość, zeby była skuteczna, musiałaby oznaczać w zsadzie wojnę domową, bo nigdy tak nie było, zeby ktoś oddał władzę ładnie o to poproszony.
No i tak to…
Tia… navet taliban w końcu wpadnie na takie kwestie…
https://pracowniaekonopatologii.wordpress.com/2017/07/16/po-co-sa-praco-rozdawacze-odc-12/
;-)
By: PawelW on 7 February 2023
at 11:11
Jakie kwestie?
Zaczelam czytac ten tekst, ale najeżony jest załozeniami wzietymi z powietrza i straszliwie bełkotliwy – mógłbys streścić jego clou?
By: futrzak on 7 February 2023
at 16:06
Ten text i jego następna część opisuje trochę historię, jak to się stało, że ludzie zostali wciśnięci w kierat pracy na etacie (w fabrykach)… no i pokazuje jak się lud prosty na początku przed tym bronił (że przy wzroście zarobków za pracę najemną, wcale nie było tak, że podaż tej pracy rosła, a wręcz przeciwnie, ludzie woleli mieć więcej czasu wolnego)… i na to wychodzi, że talibanie też się połapią, że wola rządzenia wepchnęła ich rzesze w podobny kierat…
By: PawelW on 7 February 2023
at 18:31
Ze niby kiedy i gdzie się “lud prosty przed tym bronił”?
Mozesz podać konkretne przykłady?
Bo wiesz, historia ruchu robotniczego jest taka, ze to robotnicy strajkami (głównie) wywalczyli istnienie jakichkolwiek umów zapewniajacych jakąkolwiek pewnosc pracy, oni wywalczyli dni wolne od pracy, mniejsza ilość godzin: postulat 8-godzinnego dnia pracy to 1866 r. i pierwsza Międzynarodówka w Genewie.
Wskaż kto, gdzie i przed czym się konkretnie “bronił”?
By: futrzak on 7 February 2023
at 21:29
Parę słów o tm w 2 części tekstu:
“(…)Faktyczna dynamika, która doprowadziła ten pre-kapitalistyczny model na skraj impasu, polegała na tym, że sukcesy w eksporcie dzianin, produkowanych jeszcze nadal w systemie nakładczym, ale przy użyciu dość zaawansowanych przędzarni (choć nadal ręcznie napędzanych, typu spinning jenny), zachęciły pre-kapitalistów (na których pierwsze poważniejsze dawki zysków najwyraźniej zadziałały niczym heroina) do dalszego zwiększania produkcji. Jednak to wymagało z kolei większego zaangażowania chałupników. Rosnący popyt na takie zatrudnienie doprowadził do wzrostu stawek, jednak – ku utrapieniu Integratorów – chałupnicy, zamiast przyjąć to jako zachętę do wzmożenia wysiłku, wykorzystali tę mannę godziwych stawek w celu rozszerzenia puli swojego czasu wolnego. Czyli inaczej: dysponując kontrolą nad własnym czasem pracy (nad podażą prolo-godzin), na krzywej „preferencji” (w ekono-slangu zwaną krzywą obojętności) ‘więcej dóbr materialnych vs. więcej czasu wolnego’ pre-prole wybrali – zonk! – to drugie. W ten sposób, niejako, pre-kapitaliści nieomal padli ofiarą swojego własnego początkowego sukcesu!(…)”
A potem to idzie dalej
“(…)Jednak w wieku XVIII najwyraźniej jeszcze krzywa podaży czasu pracy przejawiała tendencje do przybierania formy opadającej (lub ew. „zaginającej się do tyłu” jak na ryc. 11.18B w tym artykule, który zainteresowanym może przybliżyć to, jakich metod używają ekonomiści, aby wyliczyć, ile diabłów da się wcisnąć na końcu szpilki prolo-godzin da się wycisnąć przy użyciu różnych marchewko-kijowych kombinacji) [3]. Niemniej jednak, kiedy okazało się, że rynek (towaro-pracy) zadziałał niezgodnie z oczekiwaniami czy potrzebami (pre)kapitalistów, nie było innego wyjścia jak ręczna weń interwencja, tj. wymuszenie podaży stosownie do popytu.(…)”
O tym wykresie mowa w tekście:

potem to idzie dalej
“(…)Zatem z dużym prawdopodobieństwem – obok pozbawiania proli alternatywnych źródeł utrzymania (subsistence) poprzez grodzenia (enclosures) – to właśnie nowa organizacja pracy i dostosowująca się do tej organizacji technologia stanowiły narzędzia do wyciskania coraz większych i większych, i w końcu wręcz niewyobrażalnych przed tą reorganizacją ilości prolo-godzin.(…)”
i kolejny
“(…)Żeby dopełnić tę narrację należy jeszcze odnieść się do ulubionej kontry apologetów kapitalizmu: „ale przecież nikt prolom nie przystawiał do głowy pistoletu – wcale nie musieli iść do roboty w fabryce!”. Jak wielokrotnie pisane było w PE-P, tak też i Marglin zauważa, że faktyczny wybór sprowadzał się do alternatywy „tyraj 12+h albo idź sobie i zdychaj” (obecnie jest to ‘tyraj 8h+ albo żebrz w MOPSie i kimaj w noclegowni jeśliś trzeźwy!). Jak wiemy, pożywka prolo-kompostowa dla Satanic Mills przygotowana została już wcześniej w drodze grodzeń; zwinięcie systemu Speenhamland (namiastki pomocy socjalnej) w pierwszej połowie XIX w. dopełniło reszty. Ponadto są dowody, że wszędzie tam, gdzie istniała realna alternatywa względem roboty w fabrykach – prole do takich właśnie alternatyw uciekały się bardzo ochoczo. Np. – pomimo katastrofalnego spadku stawek – w XIX w. nadal 250.000 ludzi (w UK) wybrało uprawianie chałupnictwa przędzalniczego [4]. Niemniej jednak wspomniane wyżej trendy R&D z czasem doprowadziły tę formę produkcji do upadku w połowie XIX w. Potem już – jak to ujmuje Marglin – wolność do odmowy pracy w fabryce stanowiła odpowiednik deklaracji: „wybieram głodowanie”.(…)”
Czyli lud prosty był stopniowo odzierany z możliwości zarobkowania w inny sposób niż poprzez wyzysk w fabrykach rewolucji przemysłowej. Najpierw ten proces zapoczątkowało wprowadzenie pracy nakładczej i chałupnictwa (w opozycji do zakładów rzemieślniczych) a później to już skoszarowanie w zakładach. I cały czas, jeżeli ludzie mieli alternatywę – nawet mniej płatną – to ją wybierali. Zatem bronili się.
Tylko, że taka obrona nic nie dawała, skoro prawodawstwo oraz rozwój nowych maszyn i wzrost ich kapitałochłonności powodował w pewnym momencie bezalternatywność.
A to o czym Ty piszesz:
, historia ruchu robotniczego jest taka, ze to robotnicy strajkami (głównie) wywalczyli istnienie jakichkolwiek umów zapewniajacych jakąkolwiek pewnosc pracy, oni wywalczyli dni wolne od pracy, mniejsza ilość godzin: postulat 8-godzinnego dnia pracy to 1866 r. i pierwsza Międzynarodówka w Genewie.
to już później i raczej urządzanie się w d*pie, w któej lud wylądował. Bo wychodzi na to, że ruchy robotnicze już tylko przyklepały kierat pracy, choć w bardziej cywilizowanych warunkach i mniejszym wymiarze. Ale nie cofnęły prawodawstwa i możliwości dla przeciętnego obywatela do stanu sprzed rewolucji przemysłowej. Czyli nic nie zmieniły w kwestii bezalternatywności.
…
Oby u talibów podobne procesy myślowe przebiegły i poczuli się dymani przez swoją wiechruszkę… tym szybciej dojdzie tam na dole do jakiejś ruchawki. Ale to pewnie potrwa jeszcze jakieś dziesiąt lat. Szkoda tych ludzi, którzy mieli szansę normalne życie.
By: PawelW on 8 February 2023
at 02:56
Czyli inaczej: dysponując kontrolą nad własnym czasem pracy (nad podażą prolo-godzin), na krzywej „preferencji” (w ekono-slangu zwaną krzywą obojętności) ‘więcej dóbr materialnych vs. więcej czasu wolnego’ pre-prole wybrali – zonk! – to drugie
Nie rozumiem tego zdziwienia. Dzisiaj taki wybór nazywa się work-life balance i trzeba o niego walczyć pazurami – natomiast zawsze tam, gdzie ludzie ów wybór mieli, a podstawowe potrzeby zaspokojone, woleli robić to, co sprawiało im przyjemność. Do dziś jest tak w spoleczenstwach, które nie dały sobie wyprać mózgu kapitalistycznym brainwashingiem, ktorego to częscią jest wmowienie ludziom, ze dobra materialne, im droższe, są wyznacznikiem statusu spolecznego i wobec tego czyms, do czego nalezy bezwzględnie dążyć. To konsumpcjonizm się nazywa.
Zatem z dużym prawdopodobieństwem – obok pozbawiania proli alternatywnych źródeł utrzymania (subsistence) poprzez grodzenia (enclosures) – to właśnie nowa organizacja pracy i dostosowująca się do tej organizacji technologia stanowiły narzędzia do wyciskania coraz większych i większych, i w końcu wręcz niewyobrażalnych przed tą reorganizacją ilości prolo-godzin.
Zgadza się o tyle, że grodzenia, ktore zaczely sie jeszcze w 13 wieku w Anglii, mialy na celu zmuszenie chłopów do pracy na rzecz landowners, po tym jak w wyniku Black Death populacja drastycznie spadla, stawki za pracę na cudzej roli wzrosly, a z drugiej strony chłopi nadal mieli prawa do korzystania (uprawiania/wypasu/zbierania) z wspólnie użytkowanych ziem.
Procesy grodzenia nasilały sie w nastepnych stuleciach az doszlo do ich sformalizowania w postaci https://en.wikipedia.org/wiki/Inclosure_Act_1773
to właśnie nowa organizacja pracy i dostosowująca się do tej organizacji technologia stanowiły narzędzia do wyciskania coraz większych i większych, i w końcu wręcz niewyobrażalnych przed tą reorganizacją ilości prolo-godzin
To nie były narzędzia tylko przyczyny.
Kapitaliści w celu zwiększenia zysku wpadli na pomysł pracy zmianowej w nowopowstających fabrykach, po to zeby produkcja szła w sposób nieprzerwany.
Nikt sie na to nie chcial godzic, więc trzeba bylo zmienic sytuacje ekonomiczną “siły roboczej” tj. pozbawić jej innych mozliwosci utrzymania sie przy życiu, zeby zmusic do takiej morderczej pracy przez postawienie ich przed alternatywą: albo bedziesz pracowac ponad sily, na granicy wyniszczenia biologicznego, albo umrzesz z głodu juz teraz.
Praca na etat nie miala z tym nic wspolnego, nie wiem w ogole skąd ci sie wzielo zdanie “jak to się stało, że ludzie zostali wciśnięci w kierat pracy na etacie”. To jakies kompletne pomylenie pojęć, bo ówczesna praca zmianowa w fabrykach nie miala nic wspolnego z pracą na umowie na czas nieokreślony (popularnie zwaną “etatem”)
Bo wychodzi na to, że ruchy robotnicze już tylko przyklepały kierat pracy, choć w bardziej cywilizowanych warunkach i mniejszym wymiarze. Ale nie cofnęły prawodawstwa i możliwości dla przeciętnego obywatela do stanu sprzed rewolucji przemysłowej
Ruchy robotnicze niczego nie przyklepaly, znowu masz jakies kompletne poplątanie z pomieszaniem przyczyn i skutków. Zarzucanie robotnikom, ze “nie cofneli prawodawstwa i mozliwosci” do stanu sprzed rewolucji ma tyle samo sensu co zarzut, ze bunty niewolników nie cofneły prawodawstwa starozytnej Grecji czy Rzymu do czasów przed-niewolniczych.
“Nie cofnęły” bo nie mogły. O ile strajk w kopalni, przędzalni czy innej fabryce przynosił wymierne straty właścicielowi-kapitaliście i od niego mozna było sie domagać poprawy warunków pracy i jej skrócenia, o tyle parlament, lordzi i reszta arystokracji w takiej Anglii, ówczesnym najpotężniejszym imperium świata, mogła mieć to centralnie, kompletnie w dupie. I miała, dopóki mogła, bo czerpali z tego bezposrednie korzyści.
To jest sedno kapitalizmu, od samego jego początku: stworzyc takie warunki zycia dla wiekszosci ludzi, zeby zasuwali za miskę ryżu. Dzis powrót do XIX kapitalizmu nie jest mozliwy, więc pojawil sie nowy mechanizm: uzaleznienie ludzi od kredytu.
Natomiast wracając do Talibów: nie wiem dlaczego uwazasz, ze “jakies procesy myslowe” u nich sie pojawia, ze są “dymani przez wierchuszkę” skoro ta wierchuszka juz wpadla na pomysl urządzenia afgańskiego spoleczenstwa w ten sposob, ze jego polowa zostala obrócona w niewolnikow, ktorzy nieodplatnie maja pracować na uprzywilejowaną połowę. Patriarchat trzyma sie zadziwiająco dobrze, jesli niewolnikow pozbawi sie moliwosci protestu i urządzi spoleczenstwo tak, ze nie beda miec wyboru. A to wlasnie zrobil Taliban w Afganistanie przy biernosci reszty świata. Pokazuje to ile warte są rzewne opowiastki o demokracji i prawach czlowieka.
I tyle.
By: futrzak on 8 February 2023
at 10:31