Wybory w Argentynie wczoraj przegrał Macri, wygrał Alberto Fernandez (niespokrewniony z Cristiną Fernandez de Kirchner, bynajmniej).
Zero zdziwienia – Macri przez 4 lata swojej polityki “austerity” i obiecywanych cudów na kiju (np. tego, ze w ogóle zlikwiduje biedę) doprowadził do tego, że co dziesiąty Argentyńczyk jest bezrobotny*, a 1/3 populacji kraju stoczyła się w nędzę. I to przyznało nawet centrowo-liberalne BBC!
Karierę polityczną Alberto zaczął w latach 80-tych, był szefem kampanii Nestora a potem Cristiny, przez cały czas był członkiem Justicialist Party (peronistów, w skrócie). Ze współpracy z Cristiną zrezygnował w 2008 roku, po tym jak sprzeciwił się próbom upolityczniania sądownictwa i ograniczania wpływu koncernu medialnego Grupo Clarin.
Oficjalna narracja mediów Clarin zresztą określa Fernandeza jako marionetkę Kirchnerowej.
Ile w tym prawdy trudno powiedzieć, natomiast zapytany o to wprost w wywiadzie Mujica odparł, że na podstawie swoich wcześniejszych kontaktów z Fernandezem sądzi, że jest to samodzielny polityk, mający w wielu kwestiach inne zdanie, niż Cristina. Ta ostatnia obejmie zresztą rolę wice-prezydentki.
Coż, jak sobie poradzi Alberto, zobaczymy. Obejmuje kadencję w momencie, kiedy kraj jest na skraju bankructwa i w naprawdę okropnej sytuacji, jeden fałszywy ruch i gospodarka zawali się jak domek z kart, tak jak w 2001 roku…
Trzymam za niego kciuki, bo jak rypnie się doszczętnie w Argentynie, to i Urugwaj dostanie odłamkowym, a to byłoby bardzo przykre :(
W całej zaś sytuacji powyborczej najzabawniejsze a zarazem najsmutniejsze jest to, że polonia argentyńska (przynajmniej ta z Buenos, którą miałam okazję zapoznać) żywi jakąś dziwaczną i zapiekła nienawiść w stosunku do nowego prezydenta, zaś modli się niemalże do Macriego. Wystarczy wspomnieć, że Macri wpędził w biedę co trzeciego Argentyńczyka, a już podnoszą krzyk, ze to oczernianie Argentyny; z drugiej zaś strony sami o wyborcach głosujących na Fernandeza mówią, że to lenie, którym się pracować nie chce, a którzy zostali przekupieni obiecankami mięsa na parillę i emeryturami. Że Argentyńczyk nie chce kanalizacji, międzynarodowych rynków, wielkich projektów, tylko by chciał asado, pierdolenia (dosłownie tak: quiere joda), niepracowania, pobierania świadczeń, taniego prądu itp.
Brzmi znajomo, nie? Zupełnie jak narracja KO w Polsce, której celem jest oczernianie wyborców PiS….
No bo ludzie, którzy ledwo wiążą koniec z końcem i którzy mają dość neoliberalnej polityki zawsze są przedstawiani jako darmozjady, lenie, prymitywy i roszczeniowcy. Sa tak przedstawiani przez neoliberalną narrację w Polsce, w Argentynie, w UK, w USA. Bo takie oczernianie dzialało od czasów Reagana i Thatcher. But not anymore…
*bezrobocie w Argentynie dziś oznacza, że taka osoba nie ma żadnego źródła utrzymania, a w kraju nie ma żadnej safety net – ci ludzie ustawiają sie po darmowe posiłki tak, jak za czasów Wielkiej Depresji w USA z lat 30-tych i często jest to jedyny posiłek, jaki jedzą.
Ale jaki jest ratunek dla Argentyny? Oglądałem niedawno o niej program, że mimo biedy jest arcydroga. Wszystko jest tam tak zawikłane, że nie wiem jak można ich wyciągnąć z biedy. Na krótką metę mogą odebrać majątki bogatym, ale potem skończy się jak w RPA czy innych afrykańskich krajach – z głodu umierać będą wszyscy. Jest jakiś kraj pokazujący jak z ogromnych nierówności społecznych dokonać udanej transformacji? Bo odnoszę wrażenie, że nie :-/ Są albo przykłady downgradingu (Rosja-Afryka) i zapędzenia wszystkich w nędzę, albo gdy umowa społeczna powstała gdy niemal wszyscy byli biedni (np. Skandynawia).
By: Wojtek inżynier on 30 October 2019
at 09:10
Zalezy co rozumiesz przez “udaną transformację”.
Ale kilka przykladow znalazloby sie.
Po pierwsze USA. Ten kraj przed Great Depression byl krajem ogromnych nierownosci spolecznych, a kryzys, jaki wtedy walnął, byl o wiele, wiele, wiele razy większy niz to, co sie dzis w Argentynie dzieje.
Jak z tego wyszli? Roosevelt i New Deal. Ale w Polsce New Deal jest nieznany, poza tym, ze “ukradł złoto” tenze Roosevelt. O tym, czym był New Deal i ze to byly podwaliny nowoczesnego panstwa, znosnego do zycia dla zwyklych ludzi, w Polsce sie nie mowi. A tymczasem instytucje powolane do zycia przez FDR pozwolily z nędzy wyjsc milionom Amerykanów. To wtedy powstal na przyklad Social Security. To wtedy w sile zaczely rosnąć zwiazki zawodowe. To wtedy nalozono ogromne stawki progresywnego podatku dochodowego, z ktorych USA najpierw finansowaly udzial w WWII, a potem publiczne uniwersytety, szpitale, zasilki i mnostwo programow socjalnych. Lata od zakonczenia WWII az do konca rządów Cartera i kryzysu naftowego to byly zlote lata USA.
Kraje Europy Zachodniej.
Przed WWII to byly kraje olbrzymich nierownosci spolecznych, gdzie garstka elit oplywala we wszelakie dostatki, a robotnikom i zwyklym ludziom ledwo starczalo na jedzenie, albo i to nie.
Dzis mamy wizerunek “bogatego zachodu” – a sprawily to znow, programy socjalne i bardziej sprawiedliwy podzial PKB.
Gdzie nie spojrzysz, bylo tak samo. Singapur, Chiny, Wietnam, Boliwia (tak tak, o Boliwii w Polsce mowi sie tylko, ze Morales i socjalizm, ale juz o tym, jak znika bieda, to nie; podobnie niewiele sie mowi o tym, co dokonal Lula w Brazylii i ile ludzi wyciagnal z biedy).
Oczywiscie, do prosperity mozna dojsc roznymi drogami – czasem ta droga wiedzie przez dyktaturę (Chiny, Wietnam) – ale jedno jest takie samo: trzeba zmienic sposob dystrybucji PKB z takiego, ktory przysparza dochodów oligarchii na taki, z ktorego frukta beda czerpac wszyscy obywatele.
Zadna to tajemnica, a historia pokazuje, ze tak to dzialalo i dziala nadal.
By: futrzak on 30 October 2019
at 10:30
Ah i jeszcze jedno: w wypadku Argentyny największym zagrozeniem w sumie sa swiatowe elity finansowe, ktore upodobaly sobie ten kraj do spekulacji walutowych i ktorym to elitom zalezy, zeby Arg balansowala na granicy kolapsu. Bo wtedy moga pozyczyc kasę bardzo tanio na takich rynkach jak np. USA i kupic argentynskie obligacje, ktore z powodu kiepskiej finansowej sytuacji musza byc bardzo dobrze oprocentowane zeby ktokowiek je w ogole wziął.
Ciągna sobie kase, ciągna, a jak zbliza sie koniec to zabieraja swoje dularki i powoduja krach calego systemu finansowo-ekonomicznego.
To jest znany i cwiczony scenariusz, nawet Macri w koncu MUSIAL to zrobic i wprowadzic w zycie restrykcje walutowe, za ktore tak krytykowal Kryśkę i o ktorych w kampanii wyborczej trąbil, ze “wcale nie sa konieczne, wolny rynek rozwiaze ten problem”.
Juźci, wlasnie widac, jak rozwiazal.
By: futrzak on 30 October 2019
at 11:19
Wydatki rządu 45% PKB i najwyższa nieefektywność wydatkowania w regionie.
Podatki najwyższe w regionie:
Corporate Tax Rate 35% (światowa czołówka)
Personal Income Tax Rate 35%
Sales Tax Rate 21%
Social Security Rate 44%
Deficyty powyżej 5%PKB
Polityka monetarna taka, że inflacja w okolicach 50%.
Łatwość prowadzenia biznesu 120 miejsce na świecie.
Rząd Macri raczej stosował opłakaną politykę zwiększania wydatków rządowych niż mityczne austerity.
By: Economede (@Economede) on 30 October 2019
at 14:46
Futrzak,
dzięki za odpowiedź. O New Deal i Europie Zachodniej niby wiedziałem, ale mi umknęło. Może dlatego, że obecnie USA znów strasznie się rozwartswiło, a o Niemczech na youtubie oglądałem genialną serię na kanale DW Documentary o tamtejszych obecnych nierównościach. I był przerażający (inżyniera Siemensa nie stać na mieszkanie, wiadomo, że nie był to jakiś główny inżynier, ale to i tak otwiera oczy).
By: Wojtek inżynier on 30 October 2019
at 15:01
@Wojtek:
USA sie stopniowo rozwarstwialo od czasów Reagana, ktory rozmontowal panstwo socjalne i wprowadzil porządki neoliberalne.
Koszty zycia zaczely rosnac, koszty edukacji i opieki lekarskiej, a po recesji 2008 to juz w ogole przejechał walec rownajacy klasę srednia z ziemia i na dzis 78% Amerykanow zyje po prostu paycheck to paycheck.
No bo kurde, nic nie jest wiecznie dane. Jak do wladzy dorwie sie prawica to znowu zmienia sposob dystrybucji PKB i wraca to, co bylo przez wieki: panstwo będace rajem dla klas uprzywilejowanych i oligarchii, ktore zyja kosztem zwyklych ludzi.
Tylko ze dzis ten system dotarl do ściany: katastrofy klimatycznej. I w zasadzie z tym nie da sie nic zrobic bez rozmontowania kapitalizmu. Ale o tym napisze w nastepnym wpisie…
By: futrzak on 30 October 2019
at 15:28
USA wyszły z kryzysu po bankructwie paru tysięcy banków i dewaluacji dolara, która uwolniła kredytobiorców oraz obniżyła wartość oszczędności i płac.
Najwyższe stawki podatkowe dotyczyły garstki osób i nie przynosiły znaczących dochodów. Wraz z ich obniżkami rosły wpływy – nawet demokraci głosowali za obniżkami tych stawek.
Wzrost dobrobytu to zasługa rewolucji przemysłowej i inwestycji. W Japonii wzrosty PKB były po 10% (podobnie jak teraz Chinach).
Zobacz np. program Erharda w Niemczech:
Niskie podatki i zbilansowany (bez ujemnego salda) budżet państwa;
Likwidacja koncesji, pozwoleń, licencji – pełna liberalizacja rynku pracy oraz pełna mobilność siły roboczej;
Prawny zakaz karteli, monopoli, trustów i międzypodmiotowych uzgodnień cenowych;
Likwidacja subwencji i dotacji oraz przepisów regulujących ceny i przepływ towarów;
Zniesienie ceł i ograniczeń w handlu zagranicznym;
Stymulowanie inwestowania i oszczędzania – wysokie stopy procentowe zniechęcające do kredytów;
„Żelazna” marka w pełni wymienialna na złoto, wpierw poprzez dolara będącego międzynarodową walutą);
Demontaż biurokracji;
By: Economede (@Economede) on 30 October 2019
at 15:57
@futrzak – co do niemiec i erharta to zgoda ale jest jeszcze ważny czynnik – tam postawiono na przemysł a biurokracji prawie nie było. W argentynie z tego co wiem jest odwrotnie. Utrzymywanie ogromnej biurokratyczej machiny to prosta droga do katastrofy. Dlatego w czasach przekształceń bezrobocie 10% to jest bardzo mało i oznacza prawdopodobnie że były one połowiczne i nieskuteczne. Osobną choć ważna kwestią jest opodatkowanie oligarchi – ale nie pracy !
By: karroryfer on 31 October 2019
at 23:16
PS. czyli to co wyżej napisał @Economede – biurokracja zwykle służy utrzymywaniu absurdalnych regulacji i ceł.
By: karroryfer on 31 October 2019
at 23:19
@ Economede
“Stymulowanie inwestowania i oszczędzania – wysokie stopy procentowe zniechęcające do kredytów;”
-Wszyscy wiemy, że to tak działa, że jak jesteś biedny i nie masz nic, to zaczynasz oszczędzać z tego niczego i z niego biorą się oszczędności. Z powietrza znaczy. I wtedy możesz zainwestować i fabrykę zbudować. A baron Munchausen sam się z bagna wyciągnął.
Podobają mi się też inne bajki: “Niskie podatki”. Które wówczas w Niemczech pozostały bardzo wysokie dla najbogatszych (dochodowy maks. 85%). Wyczarowanie rezerw złota – kbo te pojawiały się dopiero później (a w twojej fantastycznej opowieści już istniały na starcie, i to pomimo rzekomego rozdawania subwencji i dotacji).
Niemiecki “demontaź biurokracji” w okresie, kiedy rozbudowano niemiecką administrację publiczną (zastępując nią całkowicie administrację okupacyjną aliantów zachodnich). Piękna opowieść – szkoda, że fikcja. W ogóle przedstawienie porzucenia przez aliantów zachodnich kursu “likwidujemy niemiecki przemysł i dusimy niemiecką gospodarkę” oraz odbudowy publicznej infrastruktury jako wolnorynkowego, neoliberalnego cudu, to wyczyn godny najlepszych spin-felczerów.
A ani słowa o złapaniu przemysłowej oligarchii za jaja. Ani słowa o umowach międzynarodowych silnie motywujących kraje Zachodu do importowania towarów z RFN (bo zgodzono się, w 1952, żeby Niemcy spłacali swoje długi w zasadzie tylko swoim eksportem). No ale przecież umowy międzynarodowe to interwencjonizm, więc cicho sza. Tak?
Oczywiście można też nieśmiało przypomnieć początkowe dekady PRLu – gdzie poziom życia większości populacji wzrósł niebywale. Jakoś neoliby nie chcą o tym mówić. Bo by wyszło, że odbudowa publicznej infrastruktury po wojnie wszędzie zwiększa poziom życia? (W PRL-u nawet w porównaniu do stanu przedwojennego wzrósł znacząco).
[o USA] “Najwyższe stawki podatkowe dotyczyły garstki osób i nie przynosiły znaczących dochodów.”
– Przykład na “nieznaczące” dochody, których nie ma, bo jednemu gigantowi pozwala się płacić ekstremalnie niskie podatki:
https://fortune.com/2018/01/18/apple-bonuses-money-us-350-billion-taxes-trump/
https://observer.com/2019/09/apple-ireland-tax-lawsuit-european-union-corporate-tax-dodging/
Jak dla mnie 78 miliardów dolarów to jednak znaczący przychód a setne części procenta to jednak jakby za niska stawka podatku. Mało? https://www.nytimes.com/2008/08/13/business/13tax.html – dwie trzecie firm w USA nie płaci podatków w ogóle.
By: Andrzej B. on 1 November 2019
at 03:58
@Andrzej B:
Nie przejmuj sie userem Economede, to jest troll. Komentuje od dawna u mnie, zawsze powtarza te same korwinowe bajki, cytujac Gwiazdowskich i Balcerowiczów, podobnie jak na twitterze.
By: futrzak on 1 November 2019
at 09:17
Ciekawostka: mój kołorker (Argentyńczyk z Buenos, który dwa lata temu przyjechał do PL), głosował na neoliberałów (choć ciągle powtarza “when neoliberals sold the country) i zmartwił się, bo wygrali peroniści.
By: nocman on 2 November 2019
at 17:11
@nocman:
Dzialanie propagandy. Nie kojarzy Macriego z neoliberalizmem, a z peronizmem ma jak nabjbardziej negatywne skojarzenia – wystarczy ze oglada ktorąs telewizje z grupo Clarin, albo czyta el Pais i juz to będzie mial wbite do glowy.
By: futrzak on 3 November 2019
at 09:38
@Futrzak
wydaje mi się że coś jeszcze. Że każde skojarzenie z peronizmem jest mniej więcej tak samo piętnujące co u nas skojarzenie z SLD. I jak on twierdzi (a ja muszę mu wierzyć, bo moja wiedza o Argentynie nie jest jakaś potężna), to -naście, – dziesiąt lat temu to peroniści prywatyzowali wszystko jak leci w imię w neoliberalnych wierzeń.
Cóż, moje szczęście że akurat tam nie muszę żyć :)
By: nocman on 16 November 2019
at 19:17
@nocman:
Nie, to nie peronisci prywatyzowali wszystko jak leci w Argentynie kilkadziesiąt lat temu. Rząd Menema z min ekonomii Caballo nie mial nic wspolnego z peronizmem, oni realizowali ten sam plan Sachsa, co w Polsce realizowal Balcerowicz.
5 min googlania i będziesz wiedzial, ze ten twoj znajomy p***li jak potłuczony.
By: futrzak on 17 November 2019
at 13:48