Posted by: futrzak | 28 October 2019

Wybory w Argentynie….

Wybory w Argentynie wczoraj przegrał Macri, wygrał Alberto Fernandez (niespokrewniony z Cristiną Fernandez de Kirchner, bynajmniej).

Zero zdziwienia – Macri przez 4 lata swojej polityki “austerity” i obiecywanych cudów na kiju (np. tego, ze w ogóle zlikwiduje biedę) doprowadził do tego, że co dziesiąty Argentyńczyk jest bezrobotny*, a 1/3 populacji kraju stoczyła się w nędzę. I to przyznało nawet centrowo-liberalne BBC!

Karierę polityczną Alberto zaczął w latach 80-tych, był szefem kampanii Nestora a potem Cristiny, przez cały czas był członkiem Justicialist Party (peronistów, w skrócie). Ze współpracy z Cristiną zrezygnował w 2008 roku, po tym jak sprzeciwił się próbom upolityczniania sądownictwa i ograniczania wpływu koncernu medialnego Grupo Clarin.

Oficjalna narracja mediów Clarin zresztą określa Fernandeza jako marionetkę Kirchnerowej.
Ile w tym prawdy trudno powiedzieć, natomiast zapytany o to wprost w wywiadzie Mujica odparł, że na podstawie swoich wcześniejszych kontaktów z Fernandezem sądzi, że jest to samodzielny polityk, mający w wielu kwestiach inne zdanie, niż Cristina. Ta ostatnia obejmie zresztą rolę wice-prezydentki.

Coż, jak sobie poradzi Alberto, zobaczymy. Obejmuje kadencję w momencie, kiedy kraj jest na skraju bankructwa i w naprawdę okropnej sytuacji, jeden fałszywy ruch i gospodarka zawali się jak domek z kart, tak jak w 2001 roku…
Trzymam za niego kciuki, bo jak rypnie się doszczętnie w Argentynie, to i Urugwaj dostanie odłamkowym, a to byłoby bardzo przykre :(

W całej zaś sytuacji powyborczej najzabawniejsze a zarazem najsmutniejsze jest to, że polonia argentyńska (przynajmniej ta z Buenos, którą miałam okazję zapoznać) żywi jakąś dziwaczną i zapiekła nienawiść w stosunku do nowego prezydenta, zaś modli się niemalże do Macriego. Wystarczy wspomnieć, że Macri wpędził w biedę co trzeciego Argentyńczyka, a już podnoszą krzyk, ze to oczernianie Argentyny; z drugiej zaś strony sami o wyborcach głosujących na Fernandeza mówią, że to lenie, którym się pracować nie chce, a którzy zostali przekupieni obiecankami mięsa na parillę i emeryturami. Że Argentyńczyk nie chce kanalizacji, międzynarodowych rynków, wielkich projektów, tylko by chciał asado, pierdolenia (dosłownie tak: quiere joda), niepracowania, pobierania świadczeń, taniego prądu itp.

Brzmi znajomo, nie? Zupełnie jak narracja KO w Polsce, której celem jest oczernianie wyborców PiS….
No bo ludzie, którzy ledwo wiążą koniec z końcem i którzy mają dość neoliberalnej polityki zawsze są przedstawiani jako darmozjady, lenie, prymitywy i roszczeniowcy. Sa tak przedstawiani przez neoliberalną narrację w Polsce, w Argentynie, w UK, w USA. Bo takie oczernianie dzialało od czasów Reagana i Thatcher. But not anymore…

*bezrobocie w Argentynie dziś oznacza, że taka osoba nie ma żadnego źródła utrzymania, a w kraju nie ma żadnej safety net – ci ludzie ustawiają sie po darmowe posiłki tak, jak za czasów Wielkiej Depresji w USA z lat 30-tych i często jest to jedyny posiłek, jaki jedzą.


Responses

  1. Ale jaki jest ratunek dla Argentyny? Oglądałem niedawno o niej program, że mimo biedy jest arcydroga. Wszystko jest tam tak zawikłane, że nie wiem jak można ich wyciągnąć z biedy. Na krótką metę mogą odebrać majątki bogatym, ale potem skończy się jak w RPA czy innych afrykańskich krajach – z głodu umierać będą wszyscy. Jest jakiś kraj pokazujący jak z ogromnych nierówności społecznych dokonać udanej transformacji? Bo odnoszę wrażenie, że nie :-/ Są albo przykłady downgradingu (Rosja-Afryka) i zapędzenia wszystkich w nędzę, albo gdy umowa społeczna powstała gdy niemal wszyscy byli biedni (np. Skandynawia).

  2. Zalezy co rozumiesz przez “udaną transformację”.

    Ale kilka przykladow znalazloby sie.
    Po pierwsze USA. Ten kraj przed Great Depression byl krajem ogromnych nierownosci spolecznych, a kryzys, jaki wtedy walnął, byl o wiele, wiele, wiele razy większy niz to, co sie dzis w Argentynie dzieje.

    Jak z tego wyszli? Roosevelt i New Deal. Ale w Polsce New Deal jest nieznany, poza tym, ze “ukradł złoto” tenze Roosevelt. O tym, czym był New Deal i ze to byly podwaliny nowoczesnego panstwa, znosnego do zycia dla zwyklych ludzi, w Polsce sie nie mowi. A tymczasem instytucje powolane do zycia przez FDR pozwolily z nędzy wyjsc milionom Amerykanów. To wtedy powstal na przyklad Social Security. To wtedy w sile zaczely rosnąć zwiazki zawodowe. To wtedy nalozono ogromne stawki progresywnego podatku dochodowego, z ktorych USA najpierw finansowaly udzial w WWII, a potem publiczne uniwersytety, szpitale, zasilki i mnostwo programow socjalnych. Lata od zakonczenia WWII az do konca rządów Cartera i kryzysu naftowego to byly zlote lata USA.

    Kraje Europy Zachodniej.
    Przed WWII to byly kraje olbrzymich nierownosci spolecznych, gdzie garstka elit oplywala we wszelakie dostatki, a robotnikom i zwyklym ludziom ledwo starczalo na jedzenie, albo i to nie.
    Dzis mamy wizerunek “bogatego zachodu” – a sprawily to znow, programy socjalne i bardziej sprawiedliwy podzial PKB.

    Gdzie nie spojrzysz, bylo tak samo. Singapur, Chiny, Wietnam, Boliwia (tak tak, o Boliwii w Polsce mowi sie tylko, ze Morales i socjalizm, ale juz o tym, jak znika bieda, to nie; podobnie niewiele sie mowi o tym, co dokonal Lula w Brazylii i ile ludzi wyciagnal z biedy).

    Oczywiscie, do prosperity mozna dojsc roznymi drogami – czasem ta droga wiedzie przez dyktaturę (Chiny, Wietnam) – ale jedno jest takie samo: trzeba zmienic sposob dystrybucji PKB z takiego, ktory przysparza dochodów oligarchii na taki, z ktorego frukta beda czerpac wszyscy obywatele.

    Zadna to tajemnica, a historia pokazuje, ze tak to dzialalo i dziala nadal.

  3. Ah i jeszcze jedno: w wypadku Argentyny największym zagrozeniem w sumie sa swiatowe elity finansowe, ktore upodobaly sobie ten kraj do spekulacji walutowych i ktorym to elitom zalezy, zeby Arg balansowala na granicy kolapsu. Bo wtedy moga pozyczyc kasę bardzo tanio na takich rynkach jak np. USA i kupic argentynskie obligacje, ktore z powodu kiepskiej finansowej sytuacji musza byc bardzo dobrze oprocentowane zeby ktokowiek je w ogole wziął.
    Ciągna sobie kase, ciągna, a jak zbliza sie koniec to zabieraja swoje dularki i powoduja krach calego systemu finansowo-ekonomicznego.

    To jest znany i cwiczony scenariusz, nawet Macri w koncu MUSIAL to zrobic i wprowadzic w zycie restrykcje walutowe, za ktore tak krytykowal Kryśkę i o ktorych w kampanii wyborczej trąbil, ze “wcale nie sa konieczne, wolny rynek rozwiaze ten problem”.
    Juźci, wlasnie widac, jak rozwiazal.

  4. Wydatki rządu 45% PKB i najwyższa nieefektywność wydatkowania w regionie.
    Podatki najwyższe w regionie:
    Corporate Tax Rate 35% (światowa czołówka)
    Personal Income Tax Rate 35%
    Sales Tax Rate 21%
    Social Security Rate 44%

    Deficyty powyżej 5%PKB
    Polityka monetarna taka, że inflacja w okolicach 50%.
    Łatwość prowadzenia biznesu 120 miejsce na świecie.

    Rząd Macri raczej stosował opłakaną politykę zwiększania wydatków rządowych niż mityczne austerity.

  5. Futrzak,

    dzięki za odpowiedź. O New Deal i Europie Zachodniej niby wiedziałem, ale mi umknęło. Może dlatego, że obecnie USA znów strasznie się rozwartswiło, a o Niemczech na youtubie oglądałem genialną serię na kanale DW Documentary o tamtejszych obecnych nierównościach. I był przerażający (inżyniera Siemensa nie stać na mieszkanie, wiadomo, że nie był to jakiś główny inżynier, ale to i tak otwiera oczy).

  6. @Wojtek:

    USA sie stopniowo rozwarstwialo od czasów Reagana, ktory rozmontowal panstwo socjalne i wprowadzil porządki neoliberalne.
    Koszty zycia zaczely rosnac, koszty edukacji i opieki lekarskiej, a po recesji 2008 to juz w ogole przejechał walec rownajacy klasę srednia z ziemia i na dzis 78% Amerykanow zyje po prostu paycheck to paycheck.

    No bo kurde, nic nie jest wiecznie dane. Jak do wladzy dorwie sie prawica to znowu zmienia sposob dystrybucji PKB i wraca to, co bylo przez wieki: panstwo będace rajem dla klas uprzywilejowanych i oligarchii, ktore zyja kosztem zwyklych ludzi.

    Tylko ze dzis ten system dotarl do ściany: katastrofy klimatycznej. I w zasadzie z tym nie da sie nic zrobic bez rozmontowania kapitalizmu. Ale o tym napisze w nastepnym wpisie…

  7. USA wyszły z kryzysu po bankructwie paru tysięcy banków i dewaluacji dolara, która uwolniła kredytobiorców oraz obniżyła wartość oszczędności i płac.
    Najwyższe stawki podatkowe dotyczyły garstki osób i nie przynosiły znaczących dochodów. Wraz z ich obniżkami rosły wpływy – nawet demokraci głosowali za obniżkami tych stawek.

    Wzrost dobrobytu to zasługa rewolucji przemysłowej i inwestycji. W Japonii wzrosty PKB były po 10% (podobnie jak teraz Chinach).

    Zobacz np. program Erharda w Niemczech:
    Niskie podatki i zbilansowany (bez ujemnego salda) budżet państwa;
    Likwidacja koncesji, pozwoleń, licencji – pełna liberalizacja rynku pracy oraz pełna mobilność siły roboczej;
    Prawny zakaz karteli, monopoli, trustów i międzypodmiotowych uzgodnień cenowych;
    Likwidacja subwencji i dotacji oraz przepisów regulujących ceny i przepływ towarów;
    Zniesienie ceł i ograniczeń w handlu zagranicznym;
    Stymulowanie inwestowania i oszczędzania – wysokie stopy procentowe zniechęcające do kredytów;
    „Żelazna” marka w pełni wymienialna na złoto, wpierw poprzez dolara będącego międzynarodową walutą);
    Demontaż biurokracji;

  8. @futrzak – co do niemiec i erharta to zgoda ale jest jeszcze ważny czynnik – tam postawiono na przemysł a biurokracji prawie nie było. W argentynie z tego co wiem jest odwrotnie. Utrzymywanie ogromnej biurokratyczej machiny to prosta droga do katastrofy. Dlatego w czasach przekształceń bezrobocie 10% to jest bardzo mało i oznacza prawdopodobnie że były one połowiczne i nieskuteczne. Osobną choć ważna kwestią jest opodatkowanie oligarchi – ale nie pracy !

  9. PS. czyli to co wyżej napisał @Economede – biurokracja zwykle służy utrzymywaniu absurdalnych regulacji i ceł.

  10. @ Economede

    “Stymulowanie inwestowania i oszczędzania – wysokie stopy procentowe zniechęcające do kredytów;”
    -Wszyscy wiemy, że to tak działa, że jak jesteś biedny i nie masz nic, to zaczynasz oszczędzać z tego niczego i z niego biorą się oszczędności. Z powietrza znaczy. I wtedy możesz zainwestować i fabrykę zbudować. A baron Munchausen sam się z bagna wyciągnął.

    Podobają mi się też inne bajki: “Niskie podatki”. Które wówczas w Niemczech pozostały bardzo wysokie dla najbogatszych (dochodowy maks. 85%). Wyczarowanie rezerw złota – kbo te pojawiały się dopiero później (a w twojej fantastycznej opowieści już istniały na starcie, i to pomimo rzekomego rozdawania subwencji i dotacji).

    Niemiecki “demontaź biurokracji” w okresie, kiedy rozbudowano niemiecką administrację publiczną (zastępując nią całkowicie administrację okupacyjną aliantów zachodnich). Piękna opowieść – szkoda, że fikcja. W ogóle przedstawienie porzucenia przez aliantów zachodnich kursu “likwidujemy niemiecki przemysł i dusimy niemiecką gospodarkę” oraz odbudowy publicznej infrastruktury jako wolnorynkowego, neoliberalnego cudu, to wyczyn godny najlepszych spin-felczerów.

    A ani słowa o złapaniu przemysłowej oligarchii za jaja. Ani słowa o umowach międzynarodowych silnie motywujących kraje Zachodu do importowania towarów z RFN (bo zgodzono się, w 1952, żeby Niemcy spłacali swoje długi w zasadzie tylko swoim eksportem). No ale przecież umowy międzynarodowe to interwencjonizm, więc cicho sza. Tak?

    Oczywiście można też nieśmiało przypomnieć początkowe dekady PRLu – gdzie poziom życia większości populacji wzrósł niebywale. Jakoś neoliby nie chcą o tym mówić. Bo by wyszło, że odbudowa publicznej infrastruktury po wojnie wszędzie zwiększa poziom życia? (W PRL-u nawet w porównaniu do stanu przedwojennego wzrósł znacząco).

    [o USA] “Najwyższe stawki podatkowe dotyczyły garstki osób i nie przynosiły znaczących dochodów.”
    – Przykład na “nieznaczące” dochody, których nie ma, bo jednemu gigantowi pozwala się płacić ekstremalnie niskie podatki:
    https://fortune.com/2018/01/18/apple-bonuses-money-us-350-billion-taxes-trump/
    https://observer.com/2019/09/apple-ireland-tax-lawsuit-european-union-corporate-tax-dodging/

    Jak dla mnie 78 miliardów dolarów to jednak znaczący przychód a setne części procenta to jednak jakby za niska stawka podatku. Mało? https://www.nytimes.com/2008/08/13/business/13tax.html – dwie trzecie firm w USA nie płaci podatków w ogóle.

  11. @Andrzej B:

    Nie przejmuj sie userem Economede, to jest troll. Komentuje od dawna u mnie, zawsze powtarza te same korwinowe bajki, cytujac Gwiazdowskich i Balcerowiczów, podobnie jak na twitterze.

  12. Ciekawostka: mój kołorker (Argentyńczyk z Buenos, który dwa lata temu przyjechał do PL), głosował na neoliberałów (choć ciągle powtarza “when neoliberals sold the country) i zmartwił się, bo wygrali peroniści.

  13. @nocman:

    Dzialanie propagandy. Nie kojarzy Macriego z neoliberalizmem, a z peronizmem ma jak nabjbardziej negatywne skojarzenia – wystarczy ze oglada ktorąs telewizje z grupo Clarin, albo czyta el Pais i juz to będzie mial wbite do glowy.

  14. @Futrzak
    wydaje mi się że coś jeszcze. Że każde skojarzenie z peronizmem jest mniej więcej tak samo piętnujące co u nas skojarzenie z SLD. I jak on twierdzi (a ja muszę mu wierzyć, bo moja wiedza o Argentynie nie jest jakaś potężna), to -naście, – dziesiąt lat temu to peroniści prywatyzowali wszystko jak leci w imię w neoliberalnych wierzeń.

    Cóż, moje szczęście że akurat tam nie muszę żyć :)

  15. @nocman:

    Nie, to nie peronisci prywatyzowali wszystko jak leci w Argentynie kilkadziesiąt lat temu. Rząd Menema z min ekonomii Caballo nie mial nic wspolnego z peronizmem, oni realizowali ten sam plan Sachsa, co w Polsce realizowal Balcerowicz.

    5 min googlania i będziesz wiedzial, ze ten twoj znajomy p***li jak potłuczony.


Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

Categories

%d bloggers like this: